Premier Tusk dał dziś wyraz swojemu oburzeniu na to, jak zostali potraktowani kibice Jagiellonii Białystok za zaśpiewanie słynnego hasła "Donald matole, twój rząd obala kibole" pod miejskim ratuszem.
Nigdy nie oczekiwałem jakiejkolwiek reakcji, gdy ludzie wypowiadają na mój temat pogląd - nawet tak radykalny jak ten kibicowski. Potrafię z tym żyć. To przykra sytuacja. Poszkodowani są zarówno ci, którzy płacą (grzywny), jak i ja jestem poszkodowany, bo istnieje jakieś domniemanie, że jestem zainteresowany tym, aby karać za to, że ktoś ma negatywny pogląd na mój temat jako premiera
- powiedział poszkodowany premier. I zapowiedział, że takiego zamordyzmu już nie będzie tolerował, bo idą zmiany
- Żeby przerwać tę także dla mnie głupią sytuację, już na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów przygotujemy wniosek o zmianę Kodeksu karnego w jednym punkcie w artykule 226, paragraf 3., który chroni organa konstytucyjne przed obrazą czy poniżaniem mocniej, niż chroni to Kodeks karny wobec każdego innego obywatela
Czyli jak zwykle, winna jest nadgorliwość organów. Oczywiście, premier nie mógł lepiej (a właściwie: nie mógł inaczej) zareagować i właściwie należałoby go lekko pochwalić. Jednak podobnych sytuacji i "nadgorliwości" było w liberalnym państwie rządzonym przez PO podejrzanie dużo, żeby wspomnieć choćby o sprawie "Antykomora", "Starucha" i całym pakiecie ustaw (ustawa o zgromadzeniach, ustawa o dostępie do informacji niejawnych). Nikt z głównego nurtu nie alarmuje jednak o zagrożeniu dla demokracji czy o pełzającym zamachu na wolność słowa, jak to się działo za rządów krwawego Kaczafiego.