Do wyborów jesteśmy gotowi zawsze

Premier Tusk nie postępuje zgodnie z zasadami funkcjonowania w koalicji. Od 2011 roku nie konsultuje z nami planów rządowych – mówi Elizie Olczyk poseł PSL, były minister rolnictwa Marek Sawicki.

Publikacja: 23.11.2013 04:00

Marek Sawicki

Marek Sawicki

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Rz: Zaskoczyła pana któraś ze środowych nominacji premiera Donalda Tuska?

Generalnie nie, no może Maciej Grabowski w roli ministra środowiska jest pewnym zaskoczeniem. Znany fiskalista będzie musiał ważyć koszty ochrony środowiska z ewentualnymi kosztami zaniedbań tej ochrony. Uważam jednak, że kwestia obsady poszczególnych resortów nie ma większego znaczenia. To powinien być ostatni element jakichkolwiek uzgodnień.

Mówił pan, że jeżeli premier myśli o rekonstrukcji poważnie, to nie może jej dokonać przed zjazdem PO i przed spotkaniem koalicyjnym. A tak właśnie zrobił.

Najwyraźniej pan premier jest taki silny, że PO do tej układanki nie była mu potrzebna. Nie zgodził się na spotkanie koalicyjne w sprawach personalnych, natomiast potwierdził konieczność spotkania w sprawach programowych.

Grzegorz Schetyna to polityk znaczący. Wytracanie takich ludzi z polityki nie jest dobrym rozwiązaniem

Od razu pojawiły się kąśliwe komentarze, że wasz wicepremier był zupełnie niezorientowany w planach premiera, co nie świadczy o traktowaniu go przez Tuska po partnersku.

Premier zapytał Piechocińskiego, czy ma propozycje zmiany ministrów z PSL. Usłyszał odpowiedź „nie" i przekazał informację, że zmian personalnych w części rządu PO ze swoimi politykami też nie będzie konsultował.

Podobno premier Tusk nazywa Janusza Piechocińskiego kosmitą.

Pytanie, co ma na myśli. Czy chodzi mu o szerokość horyzontów naszego prezesa, czy też uważa, że jest on oderwany od rzeczywistości. Wiem, że jeżeli chodzi o kwestie gospodarcze, energetyczne, o specjalne strefy ekonomiczne, Piechociński twardo stąpa po ziemi. Najlepszym dowodem jest szczyt węglowy zwołany równolegle ze szczytem klimatycznym, który ma pokazać opinii publicznej, że do zmian klimatycznych i do redukcji CO2 trzeba podchodzić, uwzględniając uwarunkowania poszczególnych państw.

Ekolodzy uznali to nieomal za prowokację. A na pewno za powiedzenie – klimat klimatem, a w Polsce gospodarka węglowa jest nie do ruszenia.

Średniej wielkości państwo nie może sobie pozwolić na drugą w ciągu 20 lat ogromną redukcję CO2 rzędu 30–40 proc. Nie możemy się wyzbyć niezależności energetycznej tylko dlatego, że zapanowała moda na ograniczanie emisji gazów, a innych źródeł energii nie mamy.

Wróćmy do koalicji. Ostatnio kilkakrotnie wypowiadał się pan bardzo krytycznie pod adresem koalicjanta. Co się dzieje?

Nie najlepiej się dzieje. Premier Tusk nie postępuje zgodnie z zasadami funkcjonowania w koalicji. Od 2011 roku nie konsultuje z nami planów rządowych. Taki brak uzgodnień za rządu Leszka Millera zakończył się naszą świadomą decyzją o niepopieraniu ustawy Marka Pola dotyczącej winiet. W efekcie koalicja SLD-PSL upadła, bo nie da się wszystkiego firmować. Dlatego jeżeli premier Tusk chciał ocenić połowę drugiej kadencji, to nie powinien był robić tego sam, tylko po spotkaniu koalicyjnym. Szkoda, że dojdzie do niego dopiero po rekonstrukcji.

Powinniśmy uzgodnić, co jest istotne dla obu partii na najbliższe dwa lata i kolejne cztery. Jeżeli uznamy, że możemy w tych sprawach się wspierać, to warto to ogłosić i zabiegać o poparcie wyborców. Żebyśmy to my mogli decydować o wydawaniu pieniędzy z nowej perspektywy budżetowej, a nie opozycja, która często przeszkadzała w negocjacjach.

A więc chodzi o pieniądze unijne?

Nie tylko. Uważam, że obecny moment był najlepszym na przebudowę struktury rządu. Na przykład Ministerstwo Finansów należało ograniczyć do części fiskalnej, czyli pozyskiwania pieniędzy, a dysponentem budżetu powinien być bezpośrednio premier lub specjalna komórka w Kancelarii Premiera. Można by było też przenieść dysponowanie budżetem do Ministerstwa Gospodarki.

Wiem, że współpraca z ministrem finansów nie układała wam się najlepiej, ale żeby z tego powodu forsować pomysł demolowania Ministerstwa Finansów to chyba przesada? Zresztą nowy minister finansów raczej by się na to nie zgodził.

Dziennikarze wszystko sprowadzają do personaliów, a problem nie tkwi w ministrze Jacku Rostowskim, tylko w lepszym dysponowaniu budżetem. Budżet nie jest tylko po to, żeby ściągać podatki i je rozdzielać na cele socjalne, ale powinien wspierać gospodarkę. Tego do tej pory nie było. Poza tym uważam, że premier powinien był zdecydować się na utworzenie ministerstwa energetyki, bo mamy otwartą kwestię energii jądrowej, energii odnawialnej, a także niezamkniętą kwestię inwestycji w nowe elektrownie i brak ustaleń w tych sprawach.

Wygląda jednak na to, że wasze pomysły możecie odłożyć na półkę, bo wszystko zostanie po staremu.

To właściwie trzeba sobie zadać pytanie, czy ta rekonstrukcja odniesie jakikolwiek efekt i czy koalicja ma tylko trwać czy pracować. Dotrwanie do roku 2015 z punktu widzenia części polityków jest może fajną sprawą, ale będzie to zaprzepaszczona szansa na wykorzystanie już widocznego ożywienia gospodarczego.

Mówił pan kilka dni temu, że trwanie nie ma sensu i w takiej sytuacji powinno dojść do wcześniejszych wyborów.

Nadal tak uważam. Trwanie nie ma sensu, jeżeli nie jesteśmy w stanie uzgodnić ważnych spraw, np. budżetowych.

Mam wrażenie, że te mityczne wcześniejsze wybory to jest taki straszak, którym się wzajemnie szachujecie. Ostatnio zastosował go premier przy głosowaniu nad referendum edukacyjnym.

A nie było takiej potrzeby, bo myśmy już dawno temu opowiedzieli się za sześciolatkami w szkołach.

Ale kilku waszych posłów chciało głosować za referendum, a dwóch nawet zagłosowało.

Zdarzało się, że niektórzy posłowie PO też nie zgadzali się z poglądami Tuska, i myśmy z tego powodu nie straszyli go wcześniejszymi wyborami. A skoro pan premier nas straszył, to mogą powiedzieć tylko jedno – jako partia od lat działająca na scenie politycznej jesteśmy zawsze gotowi do wyborów.

To brzmi jak szantaż.

Nie. To jest uczciwe stawianie sprawy. Gdy zawieraliśmy pierwszą koalicję z PO w 2006 roku na wybory samorządowe, jasno powiedzieliśmy: w sprawach zgodnych działamy szybko, w sprawach spornych dyskutujemy, a tam, gdzie różnice są nie do przezwyciężenia, nie głosujemy przeciwko sobie. Tymczasem ostatnio mieliśmy kilka przypadków naruszenia tej zasady. Więc pytam się, czy umowa ramowa nadal nas obowiązuje.

O których sprawach pan mówi?

O uboju rytualnym i finansowaniu partii politycznych. W obu przypadkach głosowaliśmy przeciwko sobie. Chciałbym wiedzieć, czy nadal będziemy tak robić, że PO będzie szukała partnerów poza PSL, a PSL poza PO. Czy PO nadal będzie wnosiła projekty ustaw tylko po to, żeby testować nas i innych uczestników sceny politycznej.

Ma pan na myśli projekt zniesienia finansowania partii z budżetu?

Oczywiście. PO wniosła ten projekt, licząc na to, że pozostałe kluby go odrzucą, a przy okazji ona sama zaprezentuje się jako ta najuczciwsza formacja. Takie testowanie nie jest uczciwe.

PO ma ostatnio sporo problemów. Być może jest to element ratowania wizerunku.

Mogę zrozumieć, że pan premier ma aktualnie trudności z zarządzaniem swoją partią, ale to nie my wymyśliliśmy im system wyboru lidera, a potem dobierania do niego struktur. W normalnych partiach najpierw wybiera się struktury, a potem lidera. Sami przyjęli taki system, więc muszą ponieść konsekwencje.

Część komentatorów uważa, że największym grzechem premiera jest to, iż zajmuje się ostatnio wyłącznie swoją partią.

Ja mam wrażenie, że premier za mało się zajmuje partią, a harcownicy wewnątrz wypełnili tę lukę.

Ma pan na myśli nagrania z Dolnego Śląska? Te obietnice załatwienia pracy za poparcie Jacka Protasiewicza.

No właśnie. Mam wrażenie, że uczestnicy tych rozmów więcej mówili, niż rzeczywiście od nich zależało. Znam wielu tzw. załatwiaczy, którzy opowiadają, że dużo mogą, a nie mogą nic. Często jako politycy słuchamy takich opowiadaczy i puszczamy ich słowa mimo uszu, a oni nasze milczenie biorą za przyzwolenie.

Myśli pan, że poseł, który namawiał do głosowania na Protasiewicza, sam się do niego zgłosił, mówiąc: „Jacku, załatwię ci poparcie", a jego milczenie uznał za zgodę?

Tak mogło być. Mam wrażenie, że Protasiewicz nie wiedział, jak mu te głosy załatwiano.

Czy myśli pan, że Grzegorz Schetyna odegra jeszcze jakąś rolę w Platformie?

Gdyby tak się nie stało, to byłaby szkoda. Bo to jest polityk znaczący, z dużym doświadczeniem, i wytrącanie takich ludzi z polityki nie jest dobrym rozwiązaniem.

A więc w pana ocenie premier nie powinien go marginalizować?

Nie powinien. Politycy z takim doświadczeniem powinni szukać porozumienia, a nie eliminacji. Premier Tusk eliminował część liderów, gdy PO się budowała i on sam się budował. Dzisiaj ma inny problem, powinien się wzmacniać, a więc korzystać ze wszystkich zdolnych ludzi. Tymczasem on dał się wepchnąć ponownie na ścieżkę eliminowania wewnętrznych konkurentów.

Gdy Tusk eliminował z partii Jarosława Gowina, to nie słyszałam od pana takich słów.

W mojej ocenie Tusk nie eliminował Gowina, tylko go wzmacniał, budował.

Jednak w pewnym momencie było wiadomo, że Gowin musi odejść.

Ciągle uważam, że to nie było usunięcie Gowina z partii, tylko oddelegowanie go na zewnątrz. Jestem pewien, że współpraca Tuska z Gowinem nie została zakończona.

Czy dymisja Sławomira Nowaka za niewpisanie zegarka do oświadczenia majątkowego była słuszna?

Ani minister Nowak, ani premier Tusk nie mieli innego wyjścia. I to niezależnie od tego, czy w tej sprawie istnieje drugie dno – jak ostatnio spekulują media – czy nie. Ja odszedłem z resortu rolnictwa przez to, że dwóch ludzi w prywatnej rozmowie powiedziało, że skłamałem w sądzie. Po trzech miesiącach okazało się, że to nie była prawda. W polityce czasami dostaje się po łbie za niezawinione grzechy. Ale za funkcją ministra nie tęsknię.

A za władzą, za decyzjami?

Poseł też ma sporo władzy. Czasami trzeba umieć powiedzieć dziękuję, żeby nie pogrążać siebie i innych.

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości