PO ma ostatnio sporo problemów. Być może jest to element ratowania wizerunku.
Mogę zrozumieć, że pan premier ma aktualnie trudności z zarządzaniem swoją partią, ale to nie my wymyśliliśmy im system wyboru lidera, a potem dobierania do niego struktur. W normalnych partiach najpierw wybiera się struktury, a potem lidera. Sami przyjęli taki system, więc muszą ponieść konsekwencje.
Część komentatorów uważa, że największym grzechem premiera jest to, iż zajmuje się ostatnio wyłącznie swoją partią.
Ja mam wrażenie, że premier za mało się zajmuje partią, a harcownicy wewnątrz wypełnili tę lukę.
Ma pan na myśli nagrania z Dolnego Śląska? Te obietnice załatwienia pracy za poparcie Jacka Protasiewicza.
No właśnie. Mam wrażenie, że uczestnicy tych rozmów więcej mówili, niż rzeczywiście od nich zależało. Znam wielu tzw. załatwiaczy, którzy opowiadają, że dużo mogą, a nie mogą nic. Często jako politycy słuchamy takich opowiadaczy i puszczamy ich słowa mimo uszu, a oni nasze milczenie biorą za przyzwolenie.
Myśli pan, że poseł, który namawiał do głosowania na Protasiewicza, sam się do niego zgłosił, mówiąc: „Jacku, załatwię ci poparcie", a jego milczenie uznał za zgodę?
Tak mogło być. Mam wrażenie, że Protasiewicz nie wiedział, jak mu te głosy załatwiano.
Czy myśli pan, że Grzegorz Schetyna odegra jeszcze jakąś rolę w Platformie?
Gdyby tak się nie stało, to byłaby szkoda. Bo to jest polityk znaczący, z dużym doświadczeniem, i wytrącanie takich ludzi z polityki nie jest dobrym rozwiązaniem.
A więc w pana ocenie premier nie powinien go marginalizować?
Nie powinien. Politycy z takim doświadczeniem powinni szukać porozumienia, a nie eliminacji. Premier Tusk eliminował część liderów, gdy PO się budowała i on sam się budował. Dzisiaj ma inny problem, powinien się wzmacniać, a więc korzystać ze wszystkich zdolnych ludzi. Tymczasem on dał się wepchnąć ponownie na ścieżkę eliminowania wewnętrznych konkurentów.
Gdy Tusk eliminował z partii Jarosława Gowina, to nie słyszałam od pana takich słów.
W mojej ocenie Tusk nie eliminował Gowina, tylko go wzmacniał, budował.
Jednak w pewnym momencie było wiadomo, że Gowin musi odejść.
Ciągle uważam, że to nie było usunięcie Gowina z partii, tylko oddelegowanie go na zewnątrz. Jestem pewien, że współpraca Tuska z Gowinem nie została zakończona.
Czy dymisja Sławomira Nowaka za niewpisanie zegarka do oświadczenia majątkowego była słuszna?
Ani minister Nowak, ani premier Tusk nie mieli innego wyjścia. I to niezależnie od tego, czy w tej sprawie istnieje drugie dno – jak ostatnio spekulują media – czy nie. Ja odszedłem z resortu rolnictwa przez to, że dwóch ludzi w prywatnej rozmowie powiedziało, że skłamałem w sądzie. Po trzech miesiącach okazało się, że to nie była prawda. W polityce czasami dostaje się po łbie za niezawinione grzechy. Ale za funkcją ministra nie tęsknię.
A za władzą, za decyzjami?
Poseł też ma sporo władzy. Czasami trzeba umieć powiedzieć dziękuję, żeby nie pogrążać siebie i innych.