Od kilku tygodni wszyscy dokładniej przyglądamy się temu, co rosyjskie media. Donosimy o kolejnych przekłamaniach, manipulacjach, a nawet zupełnych, absurdalnych kłamstwach stamdtąd dochodzących - jak choćby "informacje" o tym, że Polska szykuje się do przejęcia Lwowa. Teoretycznie więc nie powinno nas już nic dziwić.
Osobiście jednak muszę przyznać, że rozumiejąc nawet zasady i cele propagandy, rozumiejąc sposób, w jaki działają rosyjskie media, ciężko mi przejść do porządku dziennego nad faktem, że są tam po drugiej stronie inteligentni przecież ludzie, którzy świadomie piszą rzeczy, które są w oczywisty sposób nieprawdziwe.
Dziś przychodzi pora na artykuł Siergieja Markowa, politologa i byłego posła z ramienia jedynie słusznej partii, który na łamach anglojęzycznej gazety Moscow Times opisuje, jak wygląda kryzys ukraiński z perspektywy Kremla. W dużej części nie ma tam nic nowego - czytamy o sponsorowanym przez USA zamachu stanu, neonazistach, którzy przejęli władzę itd. itd. Nic w tym szokującego, bo jest w tym mimo wszystko namiastka lub choćby prawdopodobieństwo prawdy. Stany Zjednoczone w swojej historii niejednokrotnie przecież sponsorowały i inspirowały rewolucje, a niektórzy reprezentanci Swobody i Prawego Sektora - ugrupowań, które mają swoich przedstawicieli w przejściowym rządzie Jaceniuka - rzeczywiście prezentują poglądy ultranacjonalistyczne. Patrząc szczególnie łaskawym okiem, można tu nawet puścić płazem stwierdzenie Markowa, że Amerykanie sterroryzowali ukraińskich parlamentarzystów, dyktując im za kulisami, kto ma zasiadać w nowych władzach Ukrainy.
Lecz zaraz potem Markow daje wielkiego nura w głębiny rosyjskiego Matriksa i oznajmia:
W rosyjskiej rzeczywistości, jedyna oczywista konkluzja to taka, że USA i Unia Europejska próbują pomóc rosyjskiej opozycji obalić Putina i sformować w Moskwie nowy rząd w stylu Majdanu. Jak Zachód zamierza to zrobić? Najpierw zainstaluje w Kijowie przywódcę podobnego do byłego gruzińskiego prezydenta Micheila Saakaszwilego - antyrosyjskiego narwańca, skłonnego do wykonywania rozkazów Zachodu. Potem, dofinansuje ukraińską armię i w 2017 roku - w przeddzień rosyjskich wyborów prezydenckich - wyślę tę armię na Krym i do Rosji właściwej, tak jak wysłał gruzińską armię w 2008 roku.