Propaganda drugiej świeżości

Czyżby Rosjanie nie potrafili już nawet zmontować solidnej propagandy?

Publikacja: 21.07.2014 17:42

To, co się dzieje po katastrofie MH17 w rosyjskich mediach, przypomina obecnie klasyczne "chwytanie się brzytwy". Rosyjskim odbiorcom suflowane są już nawet najbardziej absurdalne teorie, jak choćby ta, wedle której zestrzelony samolot jeszcze przed zestrzeleniem miał być pełen trupów.

Co gorsza, solidnej propagandy - takiej, w którą mogliby uwierzyć co bardziej ufni w odbiorcy - nie potrafi zmontować nawet rosyjski rząd. To już nie to, co narracje MAK o pijanym gen. Błasiku, czy choćby ta o faszystach z Ukrainy.

Dziś popołudniu miała miejsce konferencja rosyjskiego Ministerstwa Obrony, które miało autorytatywnie wyjaśnić, jak doszło do katastrofy samolotu Malaysia Airlines.

Efekt był, szerze mówiąc, dość żałosny. Owszem, zaczęło się obiecująco: były i fachowo wyglądające wykresy, i efektowne, choć zagadkowe zdjęcia satelitarne.

Była nawet próba subtelnego zagrania, które tak często zdaje egzamin. Rosyjski MON nie oskarżył bowiem bezpośrednio Ukraińców o zestrzelenie boeinga, lecz tylko to "delikatnie" zasugerował: oto w pobliżu - w odległości "3-5km" - od lecącego MH17 rosyjskie radary przyuważyły ukraiński myśliwiec Su-25.

Chcielibyśmy usłyszeć wyjaśnienie, dlaczego wojskowy odrzutowiec leciał korytarzem przeznaczonym dla lotnictwa cywilnego w prawie tym samym czasie i na tym samym poziomie

- mówił na konferencji generał Andriej Kartopołow.

Insynuacja brzmi sensacyjnie i smakowicie i zapewne mogłaby zostać chętnie użyta przez wiele mediów. Jak wiadomo jednak, diabeł tkwi w szczegółach. W tym przypadku diabeł tkwił w słowach "na tym samym poziomie".

Internauci, którzy w takich sytuacjach potrafią być bardzo niewygodni, niemal natychmiast zwrócili bowiem uwagę, że w narracji Kartopołowa coś musi być nie tak, bo maksymalny pułap Su-25 wynosi 7000 m, czyli 3 km niżej, niż poziom, na którym leciał malezyjski Boeing.

Kartopołow wyjaśniał co prawda, że wedle swoich specyfikacji, Su-25 może wzbić się na poziom 10 km i uzbrojony jest - tu kolejna zgrabna insynuacyjka - w "rakiety powietrze-powietrze R60, które mogą trafić w cel oddalony na 12 kilometrów". Co więcej, jego słowa zdawała się potwierdzać rosyjska Wikipedia. Szybko jednak okazało się, że tuż przed konferencją jakaś życzliwa dusza dokonała poprawki w artykule o myśliwcu, tak, by fakty zgadzały się z teorią.

Wątpliwości ostatecznie rozwiewa wizyta na stronie producenta myśliwca, który podaje:

Pułap praktyczny (bez uzbrojenia i zapasów): 7 km

Następnym razem zapewne będzie lepiej.

To, co się dzieje po katastrofie MH17 w rosyjskich mediach, przypomina obecnie klasyczne "chwytanie się brzytwy". Rosyjskim odbiorcom suflowane są już nawet najbardziej absurdalne teorie, jak choćby ta, wedle której zestrzelony samolot jeszcze przed zestrzeleniem miał być pełen trupów.

Co gorsza, solidnej propagandy - takiej, w którą mogliby uwierzyć co bardziej ufni w odbiorcy - nie potrafi zmontować nawet rosyjski rząd. To już nie to, co narracje MAK o pijanym gen. Błasiku, czy choćby ta o faszystach z Ukrainy.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Publicystyka
Marius Dragomir: Wszyscy wrogowie Viktora Orbána
Publicystyka
Kazimierz Groblewski: Sztaby wyborcze przed dylematem, czy już spuszczać bomby na rywali
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Karol Nawrocki w Białym Domu. Niedźwiedzia przysługa Donalda Trumpa
analizy
Likwidacja „Niepodległej” była błędem. W Dzień Flagi improwizujemy
Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku