Przed nami pierwszy sierpnia. To ten czas, kiedy w mediach oddaje się hołd walczącym o wolność Polakom poprzez dyskusję nad stosownością gwizdów na cmentarzach w połączeniu z - przepraszam za eufemizm - debatą nad bezsensem tej walki. I choć wysunięto wprawdzie już po wielokroć w tej debacie każdy możliwy argument, wykorzystano każdy epitet, zastosowano każdą możliwą analogię - niektórzy wciąż nie mają tej dyskusji dosyć. Wręcz przeciwnie - proszą nawet o więcej: brutalniej, gwałtowniej i ostrzej.
Tak jak Jacek Żakowski, który obawia się, że niedługo nie będzie można uprawiać tej corocznej tradycji, która tak ładnie zapełnia medialną lukę w środku sezonu ogórkowego.
70. rocznica wybuchu powstania warszawskiego powinna być - zdaniem Jacka Żakowskiego - nie tylko okazją do celebrowania, ale także przyczynkiem do poważnej debaty. Dla publicysty decyzja o rozpoczęciu powstania była błędem, w wyniku którego 200 tysięcy mieszkańców Warszawy zginęło, "a kolejne ponad 100 tysięcy doznało różnych okropności, których nie musieliby doznać, gdyby nie decyzja o wybuchu powstania"
- wygłosił swoją oryginalną opinię publicysta. Dlatego apeluje: jeszcze więcej dyskusji! Jeszcze mocniej! W słusznej sprawie, rzecz jasna.
Myślę, że na ten temat trzeba rozmawiać bardzo ostro, gwałtownie i brutalnie. Bo ta szaleńcza tradycja polskiej polityki jest obecna i dziś też jest groźna. (...)Wydaje mi się, że tradycja samobójczego myślenia, często odwołująca się do bardzo pięknych, bohaterskich postaw, nie została przezwyciężona