Tak, tak, oczywiście piszę te słowa a propos dowcipów właściciela browaru Ciechan Marka Jakubiaka i Rafała Ziemkiewicza. Swoją drogą przez całą, trwającą pewnie już ćwierć wieku, publicystyczną karierę tego ostatniego żadna z jego książek i żaden z setek artykułów nie wywołał równie spektakularnej reakcji. A głupawy żart na Twitterze komentowany nie był jeszcze chyba tylko przez prymasa Polski. Zapewne również dlatego, że Ziemkiewicz nie chce przeprosić.
A Jakubiak owszem, posypuje głowę popiołem za to, co napisał do Dariusza Michalczewskiego. Kiedy właściciel Ciechana pisze, że poparcie przez boksera adopcji dzieci przez pary homoseksualne to dowód na to, że „Boks podobno szkodzi. (...) Wiem, że to już niemożliwe, ale życzę ci, Dariuszu, mamusi z fujarką zamiast piersi, będziesz miał co ssać", to domyślam się, że idzie mu o to, iż taka deklaracja wynika z konformizmu, z podlizywania się wpływowej większości, która zwalcza Kościół, a afirmuje mniejszości seksualne. Bo przecież każdy, kto wie cokolwiek na temat sportów walki, doskonale rozumie, że jest to świat macho, do którego geje nie mają wstępu. Kłopotem jest tu więc forma, ale niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto się z podobnych żartów nie śmiał przy piwie.
A skoro już jesteśmy przy alkoholu, to równie nietrafiony był dowcip Ziemkiewicza: „No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej, niech rzuci pierwszy kamień... Ale jak zakonnik, to kara musi być" dotyczący oskarżenia wobec duchownego z Trójmiasta. A gdy pojawiły się komentarze oburzonych, publicysta odpowiedział: „A jak facet rano trzeźwieje obok kaszalota, też ma prawo skarżyć ją o gwałt?". W sumie Ziemkiewicz pisze prawdę, że takie sytuacje się zdarzają, ale jego dowcipy na ten temat są mało smaczne.
Jednak prawdziwym problemem nie jest jeden mniej udany dowcip, tylko to, że politycznie poprawne media żywią się podobnymi przaśnymi czy – jak kto woli chamskimi – wypowiedziami. Na podobnej zasadzie jak tabloidy czekające na życiowe potknięcia gwiazd.