Michał Wypij: Jaki patriotyzm w nowej Polsce

Właśnie pęka ordynarnie położony pisowski szew, który miał spajać synów i córki narodu polskiego, oddzielając ich od reszty nie-Polaków – pisze poseł KO.

Publikacja: 10.11.2023 03:00

Michał Wypij: Jaki patriotyzm w nowej Polsce

Foto: AdobeStock

Nadchodzące Narodowe Święto Niepodległości znakomicie obnaża nasze narodowe pęknięcia i szwy. Dawno nie było w Polsce takiego momentu, gdy już napiera nowe, a stare jeszcze dycha i żal mu odpuszczać. A miało być tak pięknie, race i flagi przygotowane, hasła na pamięć wykute i droga przemarszu wyznaczona. Jednak „zruszczony”, „zniemczony” i „zeuropeizowany” naród wybrał inaczej. Nie to, że nie chce być patriotyczny, ale w przyszłości chyba nie ma zamiaru tak świętować.

O kilka milionów Polaków za dużo zagłosowało za nową wizją patriotyzmu. Właśnie pęka ordynarnie położony pisowski szew, który miał spajać synów i córki narodu polskiego, oddzielając ich od reszty nie-Polaków, zdradziecko kryjących się w swojskich szeregach. Jest to koncepcja patriotyzmu, która zdumiewająco przypomina filozofię bolszewicką. Typy spod czerwonej gwiazdy też szukali wrogów wśród własnych obywateli. PiS dodał do tej koncepcji oryginalny rys, proponując jeszcze zagrożenie ogólnoeuropejskie. Wychodzi na to, że bali się wszystkich.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Innego 11 Listopada nie będzie

Polak i nie-Polak mają dzisiaj prawo zamienić się miejscami. Może jednak tatuaż Polski Walczącej umiejscowiony na mięsistej polskiej łydzie nie jest wcale czynem patriotycznym? Może warto było go „wydziarać” w okolicy serca?

Strach 8 mln Polaków

Jednak zmiana rządu to nie tylko powód do radości. Zbyt wielu Polaków bardzo się dzisiaj martwi. Na ich oczach kruszą się fundamenty świata, entuzjastycznie budowanego przez ostatnie osiem lat. To „czego ma już nie być?” – pytają. Polski, dumy, rodziny, Boga i Kościoła? To nie są żarty, mówimy o emocji prawie 8 mln ludzi. Upojeni nektarem propagandy żyli w pięknym kraju – światowej potędze militarnej i gospodarczej, zgodnej z wolą Bożą, uczciwej, swojskiej, po prostu naszej. Poranek powyborczy musiał być dla nich wyjątkowo przykry. Do mlekodajnej Ojczyzny wkraczają półnadzy zdrajcy, goście spod tęczowej gwiazdy. Będą odbierane dzieci, zamykane kościoły, rozpadną się rodziny, a w naszych domach zamieszkają muzułmanie. Jednym słowem: koniec świata!

Strach 8 mln Polaków jest wielką siłą, zdolną zniszczyć naszą demokrację. Jeśli ktoś umiejętnie zagospodaruje ten potencjał, za cztery lata odrodzi się inna, bardzo brutalna i brunatna w swojej istocie Polska. Gorycz dzisiejszej porażki zostanie zamieniona w nienawiść. Nikt już nie będzie się bawił w głosowanie, bo nikt nie dopuści do głosu nie-Polaków.

Misja: pojednanie

Dlatego wielką misją nowej władzy jest dzisiaj pojednanie. Powrót do solidarności narodowej, której podstawą nie jest jednorodność myślowa, ekonomiczna, wyznaniowa czy biologiczna, ale jej różnorodność. Ten potwór, którego tak bardzo bał się PiS. A jest to przecież naturalny przejaw naszego świata, którego wciąż na nowo trzeba się uczyć. PiS nie chciał się go uczyć, wręcz był mu wrogi i dlatego przegrał wybory.

Polska PiS dorobiła się etycznych zbrodniarzy, wielkich cyników, którzy do walki politycznej nie wahali się zaprząc polskich świętości 

Nie ma i nigdy nie było jednej Polski. Jest Polska regionów, katolicka i niekatolicka, robotnicza, chłopska i inteligencka, wykształcona i intuicyjna, majętna i dumnie klepiąca biedę. Jest też Polska wspaniała, humanitarna i ambitna, jest też ta mroczna, zakłamana, zdeprawowana i tchórzliwa. Z tych kropek, smug i odcieni powstaje obraz kraju, który widoczny jest dopiero z dystansu. Mam głębokie przekonanie, że jest to obraz absolutnie piękny. Budulcem naszej polskiej wspólnoty jest kultura. To komunikacja wielojęzykowa i wieloznaczna, ale spajająca i pojemna w najlepszy możliwy sposób. Coś z tego próbował wysupłać dla siebie PiS, ale ordynarnie wypaczał każdą próbę. Nawet przy dobrych chęciach nie jestem w stanie wymienić żadnego istotnego wydarzenia kulturalnego, żadnego dzieła, filmu lub inicjatywy artystycznej, inspirowanych przez odchodzącą władzę. Pozostaną żałosne filmy, pomniki papieskie i schody donikąd. Świadectwem mijającego czasu będą kult jednostki, upadek niepomyślnych instytucji kultury (tj. pism, teatrów, wydawnictw), dramat mediów publicznych i jałowość narracji patriotycznej. Tworzenie kultury na zasadzie „jakoś to będzie, byle nasze…”.

Czytaj więcej

Niepozorny dzień, w którym odzyskaliśmy niepodległość

Kultura to opowieść, to dialog. Dzisiaj wydaje się bardzo ważna z jednego powodu – nie ma w niej podziału na „my” i „oni”. Jest naturalnym tworem ludzkim, delikatnym i podatnym na zakłócenia. Kto kulturę próbuje sobie podporządkować, zaraz zaczyna kłamać. Nie tworzy jej, tylko niszczy. Ta niezależność dla wielu wydaje się niebezpieczna. Polska to kraj wspaniałych twórców i artystów. Nie musimy zaczynać od nowa, nie musimy tyłem odwracać się do przeszłości tylko dlatego, że przez ostatnich osiem lat rządził PiS i współpracujący z nimi artyści powinni być teraz niedotowani. Jeśli są prawdziwymi, szczerymi twórcami, a nie synami ciotki brata, powinni znaleźć swoje miejsce.

W pierwszej kolejności państwo nie powinno sztuce przeszkadzać. Świetnie ten mechanizm sprawdza się w gospodarce, bo gdy nie dławi się przedsiębiorców wygórowanymi podatkami, gdy nie wprowadza absurdów centralnego zarządzania, gospodarka ma się dobrze. Nawet jeśli świat kultury rządzi się swoimi prawami, podkreślę: wystarczy mu nie przeszkadzać.

Na spalonej ziemi

Są jeszcze marzenia o państwowym mecenacie. Szczególnie sztuka wysoka (jakkolwiek ją zdefiniujemy) wymaga dzisiaj życiodajnego zastrzyku finansowej energii. To efekt dewastacji, jaka spotkała m.in. media publiczne, oraz koncepcji przemijającego ministra kultury. Nie chodzi już nawet o świadome niszczenie dorobku polskiej (nieprawomyślnej) kultury. Najbardziej żal polskiego gustu, zdeprawowanego kulturą disco polo i próbami stworzenia nowego modelu Polaka – niewykształconego, prymitywnego szowinisty, który im mniej rozumie z otaczającego go świata, tym lepiej. Stawianie nowych konstrukcji na tej spalonej ziemi zajmie lata. I jest to bardzo trudne zadanie, bo wpływ na gust nie może być nachalny ani ideowy. Żadne wprowadzanie opery pod strzechy nie będzie tutaj rozwiązaniem.

Fundamentem naszego świata, a więc i kultury, są wartości. W dobie obecnego przewrotu politycznego stoi przed nami arcytrudne zadanie – jak w obecnej sytuacji odwoływać się do wartości? Polska PiS dorobiła się etycznych zbrodniarzy, wielkich cyników, którzy do walki politycznej nie wahali się zaprząc polskich świętości: patriotyzmu, rodziny, tolerancji, Karola Wojtyły, obywatelskiej solidarności i narodowej historii. Trzeba będzie przeprowadzić chirurgiczne cięcie, osądzając wyrządzone zło, a innym dać szansę na naprawę błędów. Potrzebny jest jasny przekaz: nie może wrócić pazerność, partyjniactwo i obłuda. Nie możemy się przemienić w PiS. Ale komu wybaczyć, a kogo przegnać? Jak trudne jest to zadanie, wystarczy spojrzeć na piekło, które stworzyli w Polsce dziennikarze z mediów publicznych. Tu trzeba jednocześnie zimnego osądu i szacunku do człowieka, któremu zdarzyło się w życiu upaść.

Czytaj więcej

11 listopada zakaz wychodzenia z bronią na ulicę. Ilu osób on dotyczy

Wszystko jest kulturą i nic nie jest kulturą. Wspólnotę może tworzyć pamięć o papieżu Polaku, powstaniach niepodległościowych, żołnierzach wyklętych lub mniejszościach przeklętych. Wszystko, co wprowadza dialog, a nie zamyka ludziom usta. W Polsce mamy 38 mln patriotów. Między Odrą a Bugiem zmieści się każdy temat.

Autor jest posłem mijającej kadencji, w wyborach parlamentarnych 2019 r. uzyskał mandat z list PiS. W lutym 2023 r. opuścił partię Porozumienie, w sierpniu dołączył do klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej

Nadchodzące Narodowe Święto Niepodległości znakomicie obnaża nasze narodowe pęknięcia i szwy. Dawno nie było w Polsce takiego momentu, gdy już napiera nowe, a stare jeszcze dycha i żal mu odpuszczać. A miało być tak pięknie, race i flagi przygotowane, hasła na pamięć wykute i droga przemarszu wyznaczona. Jednak „zruszczony”, „zniemczony” i „zeuropeizowany” naród wybrał inaczej. Nie to, że nie chce być patriotyczny, ale w przyszłości chyba nie ma zamiaru tak świętować.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł