Estera Flieger: Innego 11 Listopada nie będzie

Amerykanie mają 4 Lipca, Francuzi świętują 10 dni później – wszystko dzieje się w atmosferze parady, latem. Wykorzystajmy więc może nasz 15 Sierpnia, bo rocznica Bitwy Warszawskiej ma w sobie wszystko, by stać się naszym najważniejszym świętem narodowym.

Publikacja: 10.11.2023 03:00

Marsz Niepodległości, 11 listopada 2020 roku

Marsz Niepodległości, 11 listopada 2020 roku

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Pytanie o to, co zrobić, aby 11 listopada wyglądał inaczej, nie pojawiło się dopiero w powyborczy poranek. Zawisło w przestrzeni publicznej lata temu, pozostając właściwie bez odpowiedzi. Kolejny raz dzień ten upłynie pod znakiem emocji, jakie generuje Marsz Niepodległości, kończąc się awanturą. Wspólnotowa formuła obchodów Narodowego Święta Niepodległości pozostaje Świętym Graalem. A gdyby się z tym pogodzić i przyjąć, że innego 11 listopada nie będzie?

Organizatorzy Marszu Niepodległości tylko czekają, by móc otoczyć imprezę nimbem wyklętej

Bo co zmieni zakazanie marszu – jeśli jest w ogóle możliwe? Lub utrudnianie jego organizacji? Ani nie odczaruje tego dnia, kończąc spór i przynosząc zgodę jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ani nie sprawi, że nacjonalistyczna demonstracja straci na popularności, wręcz przeciwnie. Organizatorzy tylko czekają na to, by móc otoczyć imprezę nimbem wyklętej. To, co natomiast można zrobić, to konsekwentnie egzekwować prawo, kiedy uczestnicy dopuszczają się przemocy, nawołują do nienawiści i propagują totalitarny ustrój państwowy, wznosząc właściwe temu hasła lub posługując się określoną symboliką.

Czytaj więcej

Michał Wypij: Jaki patriotyzm w nowej Polsce

Realną zmianę zaś przyniesie to, co za chwilę się wydarzy: nowa władza w przeciwieństwie do poprzedniej przestanie wreszcie puszczać do organizatorów Marszu Niepodległości oko, a wręcz ich honorować. Wystarczy przypomnieć, że Robert Bąkiewicz startował w wyborach z list PiS.

Dwa pomysły na inne święto

To, co można zrobić, to otworzyć się na nowe możliwości. Po pierwsze, bazując na tym, co już się dzieje: nasza uwaga tego dnia koncentruje się na awanturze w Warszawie, podczas gdy w tym samym mieście oraz w wielu innych miejscach w Polsce podejmowanych jest wiele innych inicjatyw: od parady w Gdańsku czy święta kręcącego się wokół nadzianego białym makiem rogala w Poznaniu po gry czy warsztaty w mniejszych i większych muzeach i różne wystawy lub okolicznościowe biegi. Zatem warto tę przestrzeń poszerzać, wspierając podobne pomysły. A władza centralna ma do tego narzędzia: łatwo sobie wyobrazić konkursy grantowe dla instytucji i organizacji społecznych, z tym że tym razem nie powinny wygrywać ich wyłącznie podmioty prawicowe. Polifonia i mnogość aktorów społecznych sprzyjać będzie budowie wreszcie atmosfery święta.

Bo co zmieni zakazanie marszu – jeśli jest w ogóle możliwe? Lub utrudnianie jego organizacji?

Po drugie, skoro Marsz Niepodległości nie zniknie – pamiętajmy przy tym, że obok organizacji, którym przyglądać się powinno ABW, naprawdę idą w nim też rodziny z dziećmi, a wcale nie wszyscy mogą się odnaleźć w kontrdemonstracji – to może czas pogodzić się z tym i zbudować coś nowego. Choć właściwie koła wcale na nowo nie trzeba wynajdywać. Amerykanie mają 4 lipca, Francuzi świętują dziesięć dni później – wszystko dzieje się w atmosferze parady, latem. Wykorzystajmy więc może nasz 15 sierpnia, bo rocznica Bitwy Warszawskiej ma w sobie wszystko, by nas pomieścić: to opowieść o odrodzonej Rzeczypospolitej, o wielkim wysiłku, o zaangażowaniu społecznym, o sukcesie militarnym, ale i technicznym. Są w tej historii i kobiety, i literaci, i piękne mundury, jest wreszcie polityczny konsensus.

Polacy zresztą już zagłosowali nogami: tego dnia, bo to również Święto Wojska Polskiego, wybrali się tłumnie na wojskową paradę – niektórzy, by pomachać żołnierzom przyszli całymi rodzinami z kocami i piknikowymi koszami. Uważam, że źle by się stało, gdyby nowa władza zrezygnowała z tej formy celebrowania 15 sierpnia. Zamiast łamać ręce nad 11 listopada i wciągać się w tradycyjną awanturę, można więc dostrzec, że szklanka jest właściwie do połowy pełna, a przynajmniej nie jest pusta.

Pytanie o to, co zrobić, aby 11 listopada wyglądał inaczej, nie pojawiło się dopiero w powyborczy poranek. Zawisło w przestrzeni publicznej lata temu, pozostając właściwie bez odpowiedzi. Kolejny raz dzień ten upłynie pod znakiem emocji, jakie generuje Marsz Niepodległości, kończąc się awanturą. Wspólnotowa formuła obchodów Narodowego Święta Niepodległości pozostaje Świętym Graalem. A gdyby się z tym pogodzić i przyjąć, że innego 11 listopada nie będzie?

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę
Publicystyka
Janusz Lewandowski: Mój własny bilans 20-lecia
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO