Reklama
Rozwiń
Reklama

Haszczyński: Prawda. Bruksela dolewa oliwy do ognia

Przysłanie Marka Prawdy jako szefa przedstawicielstwa Komisji Europejskiej do Warszawy parę tygodni po odwołaniu go ze stanowiska w polskiej dyplomacji jest w najlepszym wypadku niezręcznością.

Publikacja: 01.04.2016 17:28

Haszczyński: Prawda. Bruksela dolewa oliwy do ognia

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

A tak naprawdę to eskalowaniem sporu między instytucjami unijnymi a rządem w Polsce. Podsycaniem negatywnych emocji - czyli tym, co obrazowo nazywa się dolewaniem oliwy do ognia.

Dziwi to bardzo, bo sędziwa i doświadczona Unia Europejska nie powinna się kierować emocjami i spory łagodzić, a nie je dodatkowo rozpalać. Jak zaś inaczej nazwać to, że dyplomata, który został przez polski rząd uznany - nie wnikam w powody i ich sensowność - za niegodnego zaufania w roli szefa przedstawicielstwa Polski przy Komisji Europejskiej w Brukseli, chwilę później przyjeżdża jako przedstawiciel tejże Komisji Europejskiej do Polski. Nominacja wygląda prowokacyjnie, jako próba zagrania na nosie Witoldowi Waszczykowskiemu.

Najdziwniejsza jest argumentacja, którą przeczytałem we własnej gazecie: "W stolicy UE Prawda jest niezwykle ceniony za aktywność w interesie Polski". Rozumieć interes Polski można różnie, ale na pewno nie polega on na dorzucaniu przez Brukselę kolejnych powodów do międzynarodowych i czysto krajowych sporów z rządem PiS.

Instytucje Unii Europejskiej powinny też unikać występowania w roli tych, co wiedzą wszystko lepiej od państw członkowskich, nawet o tym, jak narodowy interes mają realizować dyplomaci tych krajów.

Wszystko to nie oznacza, że Marek Prawda nie jest doświadczonym i zasłużonym dyplomatą. Podobnie jest zresztą, zdaje się, z jego następcą w roli polskiego ambasadora przy KE. Jarosław Starzyk też jest doświadczony i zasłużony, ciepłe słowa na jego temat słyszałem od tych samych dyplomatów, którzy chwalili Marka Prawdę (osobiście żadnego z tej dwójki nie poznałem, więc mogę się odwoływać tylko do zdania innych).

Reklama
Reklama

Rosłem dotychczas w przekonaniu podsycanym także przez tych, którym - jak widzę w internecie - bardzo spodobało się przysłanie Prawdy do Warszawy, że w każdej instytucji i każdej firmie szefowie mogą sobie dobierać pracowników, zwłaszcza na najważniejszych stanowiskach. Placówka przy KE jest jedną z najważniejszych ambasad, jej szef musi się cieszyć największym zaufaniem swojego przełożonego. Najwyraźniej tak nie było. KE nie powinna tego rozgrywać. Chyba że nagle polubiła zapach oliwy dolewanej do ognia.

A tak naprawdę to eskalowaniem sporu między instytucjami unijnymi a rządem w Polsce. Podsycaniem negatywnych emocji - czyli tym, co obrazowo nazywa się dolewaniem oliwy do ognia.

Dziwi to bardzo, bo sędziwa i doświadczona Unia Europejska nie powinna się kierować emocjami i spory łagodzić, a nie je dodatkowo rozpalać. Jak zaś inaczej nazwać to, że dyplomata, który został przez polski rząd uznany - nie wnikam w powody i ich sensowność - za niegodnego zaufania w roli szefa przedstawicielstwa Polski przy Komisji Europejskiej w Brukseli, chwilę później przyjeżdża jako przedstawiciel tejże Komisji Europejskiej do Polski. Nominacja wygląda prowokacyjnie, jako próba zagrania na nosie Witoldowi Waszczykowskiemu.

Reklama
Publicystyka
Stanisław Jędrzejewski: Media publiczne potrzebują nowego ładu
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Projekt ustawy o mediach publicznych na gruzach systemu
Publicystyka
Marek Cichocki: Czy Niemcom w ogóle można ufać?
Publicystyka
Estera Flieger: Konkurs na prezesa IPN wygrał Karol Polejowski, ale to i tak bez znaczenia
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Historyczna przegrana Unii Europejskiej
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama