Reklama

Stankiewicz: Kaczyński niczym rabin

Jeśli porównamy sytuację w Trybunale Konstytucyjnym do ścisku w domu pobożnego Żyda Mosze, zaś Jarosława Kaczyńskiego do rabina, który podjął się rozwiązania tego kłopotu - to lepiej zrozumiemy czym jest najnowsza ustawa o TK autorstwa PiS.

Aktualizacja: 30.04.2016 08:56 Publikacja: 29.04.2016 23:50

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Prezes PiS Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/ Tomasz Gzell

Rabin najpierw kazał sfrustrowanemu Mosze kupić kozę, żeby standard życia jeszcze mu się pogorszył. A potem kazał sprzedać - by pobożny Żyd odsapnął i jął się radować. Wedle tej samej zasady najpierw Jarosław Kaczyński wprowadził takie przepisy, które w praktyce uniemożliwiały Trybunałowi pracę. A teraz wycofuje kilka z nich, by zmęczeni wojną o TK odetchnęli z ulgą.

Jednak tak jak Mosze od samego zabrania kozy nie zyskał metrażu, tak wykreślenie kilku kontrowersyjnych zapisów ustawy o Trybunale nie jest gwarancją zdroworozsądkowego kompromisu między politykami.

Do tej pory działania Kaczyńskiego w sprawie Trybunału dzieliły się na dwa rodzaje. Strategiczne - czyli wprowadzenie takich przepisów, by uniemożliwić sędziom badanie ustaw autorstwa PiS. Oraz doraźne - które miały łagodzić temperaturę konfliktu, gdy robiło się za gorąco (spotkanie z liderami opozycji, oferta wystawienia kandydata na nowego sędziego TK wraz z PSL, czy też stworzenie w Sejmie zespołu, który ma zbadać możliwość wprowadzenia w życie zaleceń Komisji Weneckiej).

Jak do tej pory jednak doraźne ustępstwa prezesa PiS w niczym nie zmieniały jego celu strategicznego. W tej ustawie też pozostały zapisy, które w praktyce nie pozwolą sędziom oceniać na bieżąco ustaw uchwalanych przez PiS. Chodzi np. o pozostawianie zasady badania przez TK spraw w kolejności ich wpływania. Jako, że Trybunał jest przeciążony, to skargi na obecnie przyjmowane przez PiS ustawy zostaną rozpoznane za ok. 2 lata. A to nie jest realna kontrola władzy przez sąd konstytucyjny.

Jednak ta ustawa ma jedną zasadniczą zaletę - daje szansę na odblokowanie Trybunału i uznawanie przez władzę jego orzeczeń. Jej zapisy pozwolą uznawać TK w obecnym składzie za legalną instytucję, a nie „spotkania kolegów”, zaś jego decyzje za orzeczenia, nie zaś „opinie prywatnych osób”. Co więcej - prezes Kaczyński daje sędziom Trybunału prawo oceny konstytucyjności tej ustawy zaraz po jej wejściu w życie. W przypadku poprzednich przepisów dotyczących TK nie chciał o tym słyszeć, każąc Trybunałowi stosować je bez szemrania. Może Kaczyński zmienił zdanie, a może tylko chce odebrać paliwo opozycji, która na lep Trybunału chce ściągnąć do Warszawy 7 maja dziesiątki tysięcy demonstrantów?

Reklama
Reklama

Jeśli tym projektem Kaczyński wciąż ustępuje tylko doraźnie, nie zaś strategicznie, to nadzieje na kompromis znów okażą się płonne.

Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czy dla europejskiej prawicy MEGA to dar niebios?
Publicystyka
Juliusz Braun: Media publiczne raczej po staremu
Publicystyka
Roman Kuźniar: Strategia predatora, czyli jak USA zmieniają swoje podejście do wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Nawrocki przegra z łańcuchem?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nieoczekiwany sojusz prezydenta Nawrockiego i Konferencji Ambasadorów RP
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama