Reklama

Amerykański pilot chińskim bohaterem

W amerykańsko-chińskich relacjach bywały takie chwile, gdy Państwo Środka uznawało obywatela USA za bohatera.

Publikacja: 14.05.2016 22:02

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

Dziś trudno sobie to wyobrazić. Morze Południowochińskie roi się od okrętów wojennych obu armii, których dowódcy grają sobie wzajemnie na nosie. A to Chińczycy przeprowadzą nowe manewry z wykorzystaniem najnowszych rakiet balistycznych, a to Amerykanie po raz kolejny odważą się na manewr zgodny z regułą swobody przepływu, by udowodnić brak chińskiej wyłączności wokół archipelagów Spratly i Paraceli. Karuzela pełna żołnierzy, marynarzy i pilotów kręci się jak na razie w najlepsze i nic nie zapowiada, że któryś z jej opiekunów powie pas. Jednak przed 84 laty pewien amerykański pilot niespodziewanie stał się bohaterem Państwa Środka.

Był rok 1932. Japończycy rozpoczynali działania, które na terenie Azji stały się wstępem do II wojny światowej. Dziewięć lat przed atakiem na Pearl Harbour na drodze pilotów cesarskiej armii stanął w dość przypadkowy sposób Amerykanin, Robert Short.

Podobno od dziecka miał uczulenie na cudzą krzywdę. Nie potrafił stać bezczynnie, gdy ktoś słabszy miał gorzej. Dlatego 22 lutego przed 84 laty postanowił samotnie zaatakować sześć dwupłatowych, japońskich maszyn. Trzy Mitsubishi Type 13 oraz ochraniające je trzy myśliwce Nakajima A1N2. Short także miał do dyspozycji dwupłatowy samolot, był to Boeing Model 218 o ciemnozielonym kadłubie i żółtych skrzydłach oraz stateczniku pionowym.

Powietrzne spotkanie nie skończyło się dobrze dla Shorta. Zdołał zestrzelić jedną trzynastkę, jednak pozostałe Nakajimy wzięły go w krzyżowy ogień. Po dziesięciu minutach było już po wszystkim. Przyszłego bohatera Chin strącił Japończyk, Toshio Kuroiwa. Była to druga powietrzna potyczka japońskiego lotnictwa i druga ofiara poniesiona z ręki amerykańskiego pilota. Short zestrzelił trzy dni wcześniej, 19 lutego 1932 roku myśliwiec z porucznikiem Kidokoro.

Kuroiwa zdążył powiększyć swój wynik do 13 maszyn zestrzelonych podczas wojny chińsko-japońskiej. Po 1939 roku przeniesiono go do lotnictwa cywilnego i już jako pilot transportowy cesarskich linii lotniczych zaginął 26 sierpnia 1944 roku nad półwyspem Malajskim. Short zginął w wieku 27 lat i od razu po śmierci został okrzyknięty bohaterem chińskiej armii. Na jego pogrzeb w Szanghaju przyszło pół miliona ludzi. List do matki wychwalający czyny Amerykanina z miasta Tacoma w stanie Waszyngton podpisali dowódcy 19. armii Chiang Kwang-nai i Tsai Ting-kai oraz Tai Chi, szef policji z Szanghaju.

Reklama
Reklama

Od 1986 roku Shorta można odwiedzać w mieście Suzhou. Na terenie chińsko-singapurskiej strefy ekonomicznej położonej ok. 100 km na północny-zachód od Szanghaju znajduje się niewielka pagoda, przy której znajduje się pomnik lotnika. Regularnie przyjeżdżają do niego szkolne wycieczki, by dzieci mogły poznać historię bohatera, który oddał życie za ojczyznę.

Dziś trudno uwierzyć, by historia mogła się powtórzyć. Chińscy piloci dokonują prowokujących manewrów przed amerykańskimi maszynami. Japończycy już nie jako wrogowie, ale najwięksi sojusznicy USA w Azji podrywają swoje samoloty, by temperować chińskie zapędy terytorialne. Jednak jeżeli Robert Short pośmiertnie awansowany na pułkownika chińskiej armii wciąż z nadzieją spogląda w niebo, być może sprawiedliwość nadejdzie. W końcu zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo ludzka krzywda i gnębienie słabszych będą niedopuszczalne.

Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Pożar w PiS. Czy partia bezpowrotnie straciła część wyborców na rzecz obu Konfederacji?
Publicystyka
Grzegorz Rzeczkowski: Odpowiedź na wywiad z Jackiem Gawryszewskim
Publicystyka
Jakub Sewerynik: Komu przeszkadzała Chanuka w Pałacu Prezydenckim?
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czy dla europejskiej prawicy MEGA to dar niebios?
Publicystyka
Juliusz Braun: Media publiczne raczej po staremu
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama