Bardzo jestem więc ciekaw, jakich słów użyłby dziś, gdy dowiedzieliśmy się, że Kamil Zaradkiewicz, dyrektor w Trybunale Konstytucyjnym, który kilka tygodni temu zaczął krytykować jego prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, tuż po swym pierwszym ataku na TK został z rekomendacji Skarbu Państwa członkiem rady nadzorczej państwowej spółki Naftoport. Albo jak nazwałby sytuację, w której trzeci już z rzędu poseł Prawa i Sprawiedliwości porzucił mandat, by zostać członkiem zarządu kluczowej spółki w sektorze finansowym. Ciekawi mnie też, co by powiedział na to, że sprzyjający PiS Ruch Kontroli Wyborów, zajmujący się jawnością procesu wyborczego, zdobywa niemal 1,5 mln zł grantu z Ministerstwa Spraw Zagranicznych na organizację debat dotyczących polityki międzynarodowej. I jak skomentowałby fakt, że w tym konkursie 700 tys. zł dostała uczelnia założona przez popierającego PiS ojca Tadeusza Rydzyka.