Reklama
Rozwiń

Po wypadku Beaty Szydło: Potrzebna dobra zmiana

Najgorsze, co mogło się stać po wypadku z premier Beatą Szydło, to sprowadzenie tego wydarzenia do czystej polityki – czyli w polskich warunkach wymiany ciosów między PiS a PO i Nowoczesną. Niestety, tak się właśnie stało.

Aktualizacja: 13.02.2017 15:58 Publikacja: 13.02.2017 09:44

Rozbity samochód rządowy odwożony na lawecie, w nocy z 10 na 11 lutego

Rozbity samochód rządowy odwożony na lawecie, w nocy z 10 na 11 lutego

Foto: PAP/ Jacek Bednarczyk

Sytuacja, w której w ciągu roku w groźnych wypadkach samochodowych w czasie poruszania się rządowymi limuzynami biorą udział prezydent i premier to już nie jest dzwonek alarmowy. To potężne wycie alarmowej syreny. Jeśli na dodatek dzieje się to w kraju, w którym doszło do najtragiczniejszej w czasach pokoju katastrofy z udziałem najwyższych władz państwowych – to owe syreny powinny nas po prostu ogłuszyć.

Tymczasem co się dzieje? Ze strony rządu płynie jednolity przekaz o tym, że najważniejszym problemem jest fala hejtu, jaka rozlała się po wypadku szefowej rządu. Tak, to jest problem - ale czy aby na pewno najważniejszy w kontekście tego wypadku? Fakt, hejt to nie wszystko – ponad rok po przejęciu władzy szef MSWiA nie widzi też żadnego problemu w tym, aby odpowiedzialnością za wypadek obarczyć opozycję. W tej merytorycznej dyskusji brakuje jeszcze tylko podkreślania, że Opatrzność czuwa nad rządem PiS, więc w sumie nie mamy się o co martwić.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Publicystyka
Po kongresie PiS: Czy Kaczyński i jego partia są gotowi na nowy etap polityki?
Publicystyka
Aleksander Hall: Kłótnia o fałszerstwa wzmacnia PO i PiS, ale osłabia państwo
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: 10 powodów, dla których powinno się ponownie przeliczyć głosy
Publicystyka
Marek Migalski: Po co nam w ogóle wojsko?
Publicystyka
Ukraiński politolog: Tango na grobach ofiar Wołynia niczego nam nie da