Widząc, jak działania przeciw Donaldowi Tuskowi przełożyły się na popularność Platformy Obywatelskiej, władze PiS zaczęły się zastanawiać, czy nie przestać grillować szefa Rady Europejskiej. Jak wynika z naszych informacji, niedawno rozmawiano na ten temat w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego na Nowogrodzkiej.
Sęk w tym, że PiS będzie musiało przesłuchać byłego premiera przed komisją śledczą ds. Amber Gold. Wszak została ona powołana z myślą o Tusku. Jej cel – oprócz wyjaśnienia tego, jak mogło dojść do wyłudzenia niemal miliarda złotych przez małżeństwo z Pomorza – był polityczny. Miał pokazać związki PO z biznesmenem, który oszukał tysiące ludzi.
Komisja zresztą, jak dotąd, pracuje poprawnie i dość merytorycznie, ujawniając po kolei rażące nieprawidłowości we wszystkich instytucjach, które mogły powstrzymać tę aferę, albo przynajmniej zmniejszyć rozmiar strat. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że gdyby sądy, prokuratura, Komisja Nadzoru Finansowego, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów pracowały na 100 proc. i wzajemnie się wspierały, afera na taką skalę nie byłaby możliwa.
Czym innym jednak jest ujawnienie nawet poważnych nieprawidłowości, a czym innym stwierdzenie, że na tę aferę było przyzwolenie ze strony Platformy czy samego Donalda Tuska lub istniały jakieś tajne związki pomiędzy PO a założycielem Amber Gold. Tej tezy śledczym nie udało się jak dotąd udowodnić. Komisja zaplanowała już przesłuchanie syna byłego premiera, który pracował dla właściciela Amber Gold, i zapowiada też przesłuchanie samego premiera.
Ale może się okazać, że w zastawioną przez PiS pułapkę wpadnie nie Donald Tusk, a sam PiS. Obserwując, jak sprzeciw partii rządzącej wobec ponownego wyboru Tuska na szefa RE zbudował jego pozycję, widząc, jak udało mu się przekuć przesłuchanie przez wojskową prokuraturę w medialne show, trudno mieć wątpliwości, że również wezwanie przez komisję śledczą ds. Amber Gold były przewodniczący Platformy Obywatelskiej będzie w stanie wykorzystać również dla wzmocnienia swojej pozycji. Sondaże są nieubłagane i za każdym razem, gdy powstaje wrażenie, że PiS usiłuje grillować Donalda Tuska, poparcie dla PO rośnie, choćby ta partia nic nie robiła, a PiS trąbiło o sukcesach gospodarczych Polski i o efektach programu 500+.