Minister Niedzielski przed południem udziela wywiadu, w którym mówi, że pandemia w zasadzie jest opanowana, że Polacy w większości są uodpornieni, wieczorem ten sam minister, swoim fonicznym, jakby zapowiadał na dworcu głosem powiada, że Ministerstwo Zdrowia przewiduje wzrost zakażeń COVID-19 do czterdziestu tysięcy osób dziennie, i że co tydzień notujemy o pięć tysięcy nowych przypadków więcej.
Czytaj więcej
- Do końca listopada będzie 26 tys. łóżek covidowych, co w naszym przekonaniu w zupełności pozwoli zapewnić miejsca hospitalizacyjne dla każdego, kto tego wymaga - oświadczył minister zdrowia Adam Niedzielski.
Są jeszcze inne komunikaty wprost z Ministerstwa Zdrowia: wzrost liczby przypadków nowych zachorowań mamy lawinowy, bo tylko 50 proc. populacji zamieszkałej między Bugiem a Odrą to ludzie zaszczepieni. "Taki mamy charakter, my - Słowianie"- wytłumaczył tę sytuację kolejny jakiś VIP z tego quasi-ministerstwa, i z dumą podkreślił, że w niespotykanym tempie, jak nikt inny na świecie, przemieniamy szpitale zwykłe na "covidowe", że łóżek i respiratorów mamy wystarczający zapas. Rzec by można - ho-ho!
Naukowcy, lekarze, nawet doradcy w ministerstwie biją na alarm, bo brakuje personelu medycznego każdego stopnia, i że "służba zdrowia" jest przepracowana (średnio dwóch lekarzy i dwie pielęgniarki na trzydziestu, czterdziestu pacjentów) - nie ma sensu czynić tu wyliczanki, każdy (no, może nie każdy…) wie lub chce wiedzieć. I cisza. Żadnej odpowiedzi na ten zatrważający stan ze strony rządu, żadnych rozporządzeń, obostrzeń, nakazów. Poza wolnymi mediami nie mówi się o tym, że zabiera się łóżka pacjentom z innymi chorobami, odwołuje planowane zabiegi, że ci Bogu ducha winni ludzie płacą najwyższą cenę. A może po prostu taki jest rządowy plan? Najczęściej umierają ludzie starsi, niepotrzebni. Leczenie ich jest długofalowe, zabiegi operacyjne często bardzo kosztowne. Jak taki staruch umrze, to i emerytury nie trzeba będzie wypłacać, tylko raz zasiłek pogrzebowy. Czysty zysk. A taki dureń czy durnowata, niezaszczepiony/na poleży sobie prawie za darmochę, i jak wyzdrowieje, to sukces, a jak nie to może i lepiej, bo zwolni łóżko dla kolejnego pacjenta.
Dlaczego przemilcza się to wszystko, dlaczego tak mało się o tym mówi? Odpowiedź jest prosta: rząd nie chce drażnić swoich wyborców. Dlatego nie wprowadza restrykcji, zaciemnia rzeczywistość. Rząd ma dla nich tylko jedną twarz - sukcesu. Bo mogą się odwrócić, zniechęcić do reform i nowego ładu. Lepiej zabijać po cichu Polaków indolencją i nieskutecznością, lepiej nabrać wody w usta, lepiej wykrzykiwać o wrogach zewnętrznych i wewnętrznych, niż rzetelnie zadbać o zdrowie Narodu. Marny, w dodatku sinusoidalny iloraz inteligencji rządzącej nami kasty podpowiada im, że na dłuższą metę to się opłaci. Będzie nas mniej, to i może będziemy grzeczniejsi. Ważniejsze są wyższe cele: wyprowadzić Polskę z Unii i zachować władzę. A że pod drodze pozabija się Polaków, cóż… Gdzie drwa rąbią…