Rz: W wydanym właśnie międzynarodowym „Słowniku dysydentów” z lat 1956 – 1989 pisze pan, że najwięcej problemów sprawiała definicja. Bo dysydent to nie zawód ani szczególny gatunek człowieka. Kim jest dysydent według autorów publikacji?
Zbigniew Gluza: Pojęcie „dysydent” definiujemy w pewnym sensie na nowo, wywodząc je z historii wszystkich ruchów obserwowanych w 24 krajach. Mieliśmy tak wiele wątpliwości, dlatego że opozycja, zmagająca się z systemami totalitarnymi lub dyktatorskimi, miała różny charakter. Właściwie tylko w Polsce stworzyła program i strukturę, mając szanse skutecznego działania politycznego. Zarazem polscy opozycjoniści na słowo „dysydent” często reagowali alergicznie. Wielu z nich nie chciało znaleźć się w słowniku z takim hasłem.
Dlaczego?
Argumentowali, że oni nie są „odstępcami” od wiary komunistycznej. Że zawsze byli przeciw komunizmowi. Szukaliśmy więc dla naszej definicji uniwersalnych znaczeń.
Ilu Polaków jest wsród 353 bohaterów opisanych w „Słowniku”?