Zapomniano o Europie chrześcijańskiej

Europa łączyła się nie po to, aby mieć przestrzeń wolnego handlu, tylko po to, żeby obronić się przed niebezpieczeństwami. Za ubogą i nieprawdziwą uznałbym odpowiedź, że łączą nas tylko interesy gospodarcze - niepublikowany wywiad z prof. Bronisławem Geremkiem

Aktualizacja: 15.07.2008 12:31 Publikacja: 15.07.2008 01:38

Bronisław Geremek

Bronisław Geremek

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Red

Rz: Historycy podkreślają, że na ideę Europy składają się tradycje: grecka, rzymska, chrześcijańska i oświeceniowa. Ale czy europejscy politycy w ogóle mają ochotę czerpać z tego dziedzictwa? Korzystając z faktu, iż jest pan zarówno historykiem, jak i politykiem, chciałem zapytać: czy europejskie tradycje mają dziś dla polityka jakiekolwiek znaczenie?

W chwili obecnej proces integracji europejskiej doszedł do takiego momentu, w którym nie wystarczy odwołanie się do elementu gospodarczego. Jednolity rynek, wspólny pieniądz, zniesienie granic celnych, projekt czterech wolności zapisanych w traktacie rzymskim – to wszystko było możliwe przy odwołaniu się do wspólnoty interesów.

W chwili obecnej konstrukcja europejska przechodzi do wyzwania politycznego. Przecież Europa łączyła się nie po to, żeby mieć przestrzeń wolnego handlu, tylko po to, aby obronić się przed niebezpieczeństwami. Doświadczenia wojen europejskich miały znaczenie podstawowe. Aby Europa mogła stać się realnym bytem, musimy postawić sobie pytanie o tożsamość. Czy rzeczywiście istnieje coś takiego, co łączy kraje i narody składające się na Unię Europejską – poza interesem gospodarczym? To w sposób nieuchronny prowadzi do postawienia pytania o korzenie Europy.

Europa wytworzyła jedyną taką cywilizację, która nieustannie samą siebie podaje w wątpliwość

Ta kwestia była obecna także w bieżącej polityce, szczególnie w momencie dyskusji nad traktatem konstytucyjnym. Dosyć paradoksalnie, w pierwszym projekcie tego traktatu korzeni europejskich doszukiwano się wtedy w tradycjach: greckiej, rzymskiej i oświeceniowej, jakby nic się nie działo w okresie „tysiąclecia europejskiego”, pierwszego zjednoczenia Europy po rozpadzie Imperium Rzymskiego. Zapomniano o Europie chrześcijańskiej, która miała wspólne odwołanie nie tylko do religii, ale także do obyczaju, do wytworzonego wtedy prawa, języka, symboli. Przybysz z europejskiego kraju, który w tamtym czasie znalazł się w innym kraju europejskim, mógł czuć się tam u siebie. Proces budowania Europy politycznej każe nam, politykom, stawiać sobie pytania o tożsamość z dużą siłą.

A może jest tak, że na którąś z tradycji europejskich trzeba się zdecydować? Może odwołanie się do tradycji chrześcijańskiej wyklucza odwołanie do oświecenia? Być może taka właśnie była motywacja twórców projektu preambuły traktatu konstytucyjnego?

Pojawia się takie przekonanie po stronie niektórych przedstawicieli myśli chrześcijańskiej, a także po stronie tych, którzy promują oderwanie Europy od chrześcijańskich korzeni. Wolter, który nie był człowiekiem wiary, mówił jednoznacznie: Europa jest chrześcijańska. Ja jestem przeciwnikiem rozdziału tych tradycji. Większą wagę powinniśmy przywiązywać do tego, co stało się elementem wspólnym, który wynikał zarówno z tradycji religijnej, jak i niereligijnej. Takim elementem jest pojęcie osoby ludzkiej i jej godności. Ono może być wyrażone w języku religijnym przez fakt, że człowiek został stworzony na podobieństwo Boga, który oddał się w ofierze ludziom, ale także może być formułowane zasadą, że człowiek jest miarą wszechrzeczy. W obu tych tradycjach odnajdujemy pogląd, że człowiek jest w centrum. I właśnie to jest elementem łączącym.

Która z tych tradycji jest panu osobiście najbliższa? Czy któraś z nich inspiruje pana do działania?

Ja czerpię inspirację właśnie z połączenia tych tradycji. Umberto Eco, niezbyt chętny dla akceptacji chrześcijańskich korzeni Europy, dowodzi, że zasadą trwania cywilizacji chrześcijańskiej jest proces stałego kulturowego metysażu (mieszania ras). W podobnym duchu wypowiadał się Remi Brague, który jako przykład owego połączenia wskazywał rzymską adaptację myśli greckiej. Moim zdaniem powinniśmy poszukiwać takich elementów, które nie wykluczają i nie wyłączają. Które z elementów ma pan na myśli?

Leszek Kołakowski i Karl Jaspers podkreślali, iż Europa wytworzyła może jedyną taką cywilizację, która nieustannie zaprzecza sobie samej, która samą siebie ciągle podaje w wątpliwość. Chciałbym więc w naszym myśleniu połączyć dwie postawy: pierwszą, która źródeł naszego myślenia o Europie doszukuje się w myśleniu o osobie i godności ludzkiej, drugą, która zmierza do podkreślenia różnorodności, która formowała Europę, tych nieustannych kryzysów, nieustannego podawania się w wątpliwość. Wówczas uzyskujemy taki obraz cywilizacji europejskiej, który pokaże nam, po co łączą się ze sobą kraje tak odmienne jak kraje nordyckie i kraje śródziemnomorskie. Jeśli będziemy mieli taką postawę, to wytworzy się odpowiedź na pytanie, dlaczego właściwie chcemy być razem. Za ubogą i nieprawdziwą uznałbym odpowiedź, że łączą nas tylko interesy gospodarcze.

Wywiad przeprowadzono 7 maja 2008 r. w ramach projektu „Drugie porwanie Europy? Bruksela między Atenami a Jerozolimą”, prowadzonego przy wsparciu francuskiej Fundacji Schumana

„Le Soir”

Polska straciła wielkiego Polaka, Europa – wielkiego Europejczyka, demokracja – jednego ze swoich największych obrońców, kultura – intelektualistę zaangażowanego, nauka – wielkiego historyka (...). A polityka straciła jednego z największych współczesnych strategów, który przez całe życie dawał dowód odwagi i wierności demokracji.

„Le Figaro”

Frankofon i frankofil, przyczynił się do upadku żelaznej kurtyny i ponownego zjednoczenia Europy. Był wyjątkowo błyskotliwy, a jednocześnie bardzo prosty. Potrafił cierpliwie słuchać (...) Był znakomitym europejskim intelektualistą, wielkim humanistą, jedną z tych ponadprzeciętnych osób, które od czasów Monteskiusza znaczą historię naszego kontynentu.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung”

Bronisław Geremek uosabia, jak niewielu przedstawicieli jego pokolenia, typ niedostosowanego intelektualisty: wszechstronnie wykształcony, aktywny politycznie, moralnie niezłomny... Przygotował Polskę do misji europejskiej i po wejściu Polski do Unii nie unikał konfliktu z braćmi Kaczyńskimi, których krytykował za ich eurosceptycyzm.

„New York Times”

W jego życiu pełnym niezwykłych osiągnięć najważniejszym był chyba udział w negocjacjach przy Okrągłym Stole, które utorowały drogę wyborom w 1989 roku i w konsekwencji dały władzę „Solidarności”, zapoczątkowując pokojowy kres komunistycznej kontroli nad Polską. W wywiadzie z 1998 roku powiedział „NYT”, że nie rozważał wyjazdu z Polski w 1968 roku w reakcji na antyżydowską kampanię. – Jeśli nie podoba mi się polityka mojego kraju, muszę ją zmienić – podkreślał.

„Corriere della Sera”

W czasach komunistycznej dyktatury w Polsce był jednym z najważniejszych dysydentów, jednym z najtęższych umysłów lat „Solidarności”. W Polsce demokratycznej został ministrem spraw zagranicznych, a ostatnio, kierując się tymi samymi wartościami, uparcie sprzeciwiał się ultrakonserwatywnemu skrętowi firmowanemu przez braci Kaczyńskich.

Raport: Bronisław Geremek 1932-2008

Rz: Historycy podkreślają, że na ideę Europy składają się tradycje: grecka, rzymska, chrześcijańska i oświeceniowa. Ale czy europejscy politycy w ogóle mają ochotę czerpać z tego dziedzictwa? Korzystając z faktu, iż jest pan zarówno historykiem, jak i politykiem, chciałem zapytać: czy europejskie tradycje mają dziś dla polityka jakiekolwiek znaczenie?

W chwili obecnej proces integracji europejskiej doszedł do takiego momentu, w którym nie wystarczy odwołanie się do elementu gospodarczego. Jednolity rynek, wspólny pieniądz, zniesienie granic celnych, projekt czterech wolności zapisanych w traktacie rzymskim – to wszystko było możliwe przy odwołaniu się do wspólnoty interesów.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Michał Kolanko: PiS poszerza namiot, Kaczyński tonuje nastroje
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Pani minister, las się pali
Publicystyka
Jan Parys: Imperializm Rosji to nie czołgi i rakiety, lecz mentalność Rosjan
Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Imperialna buta Siergieja Ławrowa w ONZ
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Hezbollah bez liderów, Bliski Wschód bez jasnej przyszłości