[b][link=http://blog.rp.pl/przybylski/2009/11/07/ameryka-traci-kilogramy-obamy/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

Według portalu za dramatyczną stratę wagi odpowiadają „mecze koszykówki i rygorystyczne treningi na siłowni”. Zresztą nawet po odłożeniu sztangi na bok Barack Obama i tak musi dźwigać na swoich barkach problemy Ameryki i dużej części świata. „On bez przerwy pracuje dla kraju… i rzeczywiście, od czasu do czasu opuszcza posiłki” – tłumaczy anonimowy informator amerykańskich reporterów.

Zarówno Barack Obama, jak i jego żona Michelle regularnie odwiedzają siłownie. Dla opozycji chudy prezydent to już od dłuższego czasu okazja do złośliwych uwag. – On musi coś zrobić z tymi chudymi nogami. Może przekonamy go do robienia przysiadów. A potem zajmiemy się jego mizernymi ramionami – naśmiewał się z Obamy jeszcze podczas kampanii wyborczej rządzący Kalifornią mięśniak Arnold Schwarzenegger.

Do komentarzy w sprawie swojej sylwetki w końcu zmuszony został sam prezydent. – Próbowałem już to wyjaśniać… Tylko dlatego, że jestem chudy, nie znaczy, że nie jestem twardy – tłumaczył w Miami w zeszłym tygodniu Obama.

Amerykanie jednak martwią się, że w ciągu ostatniego roku Stany Zjednoczone straciły kolejne kilogramy swojego pierwszego obywatela.