Wątpliwe, by trafiła do Polski, ale gdyby, to sprzedawca zapłaci "wysoką, odstraszającą grzywnę", jeśli nie zalepi butelki zajmującym co najmniej 15 procent jej powierzchni ostrzeżeniem, że picie alkoholu szkodzi.
Taki projekt nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości urodzili właśnie, zapewne w ciężkich bólach, posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Sens projektowanej ustawy dla walki z pijaństwem jest oczywisty – już widzę, jak menele w mojej bramie sylabizują ostrzeżenie na bełcie i chwytają się za głowy: "O Boże, to alkohol szkodzi?! Więcej go do ust nie weźmiemy!".
I tak społeczny problem alkoholizmu zostanie wreszcie rozwiązany. Oczywiście, nie tylko bormotucha, ale i alkoholowe luksusy zostaną przez PiS ozdobione umoralniającą inskrypcją (tylko czemu tak małą? zalepcie pół butelki, albo i całą!).
Ciekawe skądinąd, czy ustawa nie przewiduje wyjątku dla win dostarczanych na stół pana prezydenta?
W ten sposób PiS udowadnia, że jako opozycja nie jest bezczynny, że nie ogranicza się do jałowych obelg pod adresem Tuska, ale potrafi coś merytorycznego zaproponować. A tym samym ostatecznie dowodzi, że jedyną przyczyną, dla której partia ta nie może nijak poprawić swych notowań i zagrozić władzy nawet w najbardziej sprzyjających okolicznościach, jest spisek mediów. Nie żadne błędy, bo takowych nie popełnia, ani tym bardziej nieudolność, bo skoro potrafiła coś tak mądrego zaproponować, i to w kwestii tak ważkiej, to widać, że posiada znaczący potencjał intelektualny.