Wszystko zaczęło się od okładki tygodnika „Uważam Rze”, na której Rafał Ziemkiewicz gniecie gazetę (niewiadomego pochodzenia). Cóż za przypadek, że wprawne oko dziennikarki „GW” Dominiki Wielowiejskiej dostrzegło w tej „kulce” papieru organ umiłowanego przez naród nadredkatora Adama Michnika! Podniósł się rwetes i trwoga, bo jak można tak naszą „GW” traktować! Zrozpaczona red. Wielowiejska pisze: Ziemkiewicz na okładce najnowszego tygodnika "Uważam Rze" rozprawia się z kłamstwami salonu, i gniecie znienawidzoną gazetę, zapewne "Wyborczą".
Sprawą postanowili zająć się specjaliści „Wprost” od redaktora Tomasza Lisa. Oni to ujawniają całą prawdę o tajemniczej okładce „Uważam Rze”
Uważam, rze samokrytyka. Na okładce zeszłotygodniowego „Uważam Rze" Rafał Ziemkiewicz. Tytuł – „Ziemkiewicz przeciw kłamstwom”. By tezę plastycznie zilustrować, redaktor Ziemkiewicz ze złością gniecie gazetę. Redaktor Dominika Wielowieyska z „Gazety Wyborczej”, przejawiając właściwą salonom histerie, napisała, ze Ziemkiewicz gniecie zapewne właśnie jej macierzysty organ. Otóż nie! Nasze śledztwo dziennikarskie wykazało niezbicie, ze przeciwstawiając sie kłamstwom, redaktor Ziemkiewicz gniecie – uwaga! – egzemplarz „Rzeczpospolitej”. Wskazują na to niezbicie kolorowe kropki umieszczone na zewnętrznych marginesach oraz charakterystyczna dla „Rzeczpospolitej” czcionka. „Gazecie Wyborczej” należy sie przygana za histeryczną reakcję. Natomiast za drastyczny, acz głęboko szczery i przejmujący gest samokrytyki wielki szacunek należy się tygodnikowi „Uważam Rze”, „Rzeczpospolitej”, a szczególnie redaktorowi Ziemkiewiczowi. Kłamstwom rzeczywiście należy się przeciwstawiać i je zgniatać w zarodku. Czapki z głów.
Publicysta „Rzeczpospolitej” krótko podsumowuje dywagacje śledczych z „Wprost”
„Dziennikarskie śledztwo" tygodnika „Wprost" ujawniło, że gazeta, którą gniotę na okładce „Uważam Rze", to „Rzeczpospolita". Dowodem ma być czcionka i kolorowe kropki. Jeśli wszystkie dziennikarskie śledztwa „Wprost" są tyle warte, to piszcie chłopcy lepiej o Dodzie i Nergalu. Wiem, co zgniotłem i z całą pewnością nie była to „Rzeczpospolita". A co? Nasza słodka tajemnica. Nie powiem, bo przecież nie chodziło tu o konkretną gazetę, ale o symbol – gazetę w ogóle. No, chyba, że trzeba to będzie wyjawić przed sądem.