Jak poinformowała „Rzeczpospolita”, w związku z wyborami PO opracowała specjalną strategię konfrontacyjną. Głównym motorem kampanii ma być oczywiście „dobry Donald”, pokazywany na tle „kiepskich” kontrkandydatów
Od Donalda Tuska odstają pozostali szefowie partii. I chcemy to wyborcom pokazać. Żeby sobie wyobrazili, co byłoby, gdyby premierem został, mówiąc najdelikatniej, dziwak Kaczyński albo nieopierzony polityk Napieralski – mówi „Rz" ważny polityk Platformy. Staje się więc oczywiste, że wszyscy w PO mają pracować na swojego lidera, który będzie wunderwaffe Platformy. Podobnie musi więc się stać w odniesieniu do PiS i Kaczyńskiego, SLD i Napieralskiego, PSL i Pawlaka. Ich partie też będą musiały grać na lidera, by dotrzymać kroku przeciwnikowi.
A zatem nadciąga zawsze zwycięski Donald Tusk. Tylko on może uratować przed złem Platformę, Polskę, a nawet cały wszechświat. Swoją drogą, zastanawiamy się - czyżby kończyła się era „polityki miłości”, a nadciągał czas politycznego Mordoru. Strach się bać! ?