Drogi Premierze!
Już wkrótce może to być dla wielu Polaków wyborcza metafora: wybrać autostradę Tuska-Grabarczyka prowadzącą donikąd, czy autostradę Jarosława Kaczyńskiego w wersji zespołu AC/DC – Highway to hell, czyli autostradę do piekła. (...) Od lat wzywałem premiera do przedstawienia jakiejś wizji, do zakreślenia czegoś na kształt planu głównego, który organizowałby misję rządu i wyobrażenia wyborców o premierze i jego ekipie. Donald Tusk, jego święte prawo, swoją rolę i zadanie swojej ekipy widział inaczej.
(...) Dla jednych symbolem impotencji i nieporadności polskiego państwa będzie Smoleńsk. Dla mnie jest nim w równym stopniu odcinek Stryków-Warszawa. To jest bowiem także odcinek telenoweli o naszej polityce. (...) Za ten „chiński" odcinek premier w kampanii bardzo oberwie. Usłyszy, że na kluczowym stanowisku pozostawia człowieka, mimo że widzi, iż ów się na to stanowisko nie nadaje. Usłyszy, że nawet nie z wielkimi, ale z większymi przedsięwzięciami nie daje sobie rady. Że co rząd znajdzie inwestora, to klapa i afera. (...) Właściwie trudno zrozumieć, dlaczego premier Tusk nie uczynił bitwy o infrastrukturę bezdyskusyjnym priorytetem swego rządu. (...) Nic, autostrada będzie na czas albo i nie. Żeby dojechać do Warszawy, w Strykowie będę skręcał w prawo, na Rawę Mazowiecką, w stronę trasy katowickiej. Czekając na tuskówkę, wciąż będę wdzięczny, że jest gierkówka.