Niestety, okazuje się, że "wilczy wzrok Tuska" oraz sprawiedliwa ręka Zarządu Krajowego PO dosięgnie tego, kto sprzeciwstawi się jego woli.

Sprawa dotyczy posła, który śmie pojawiać się na zgromadzeniach antyrządowych. Poseł PO Krzysztof Brejza został "przesunięty" z czwartego na siódme miejsce za udział w manifestacji związanej z opóźnieniami w  budowie obwodnicy Inowrocławia. Krzysztof Brejza był jedynym parlamentarzystą, który pojawił się na manifestacji. Uczestniczył w niej przez kilka minut. W tym czasie odebrał petycję od inowrocławskich samorządowców.

Potwierdzam, że pojawiłem się na moment na manifestacji. Podczas ostatnich czterech lat byłem aktywnym posłem i starałem się dbać o wyborców. Szanuję decyzję zarządu krajowego. Jeżeli jednak to krótkie wydarzenie było powodem przekreślenia czterech lat mojej pracy, jest mi bardzo przykro – mówi poseł Krzysztof Brejza.

Propozycję przesunięcia posła Brejzy zgłosił sam premier Tusk. Uznał, że parlamentarzysta jego partii nie powinien brać udziału w proteście pod jego oknami. Obwodnica i tak powstanie za kilka lat. Premier uważa, że młody poseł powinien nauczyć się cierpliwości – relacjonuje jeden z uczestników wczorajszego zarządu krajowego.

Ech, ta dzisiejsza młodzież. I po co poseł Brejza wybiegał przed szereg? Zachciało mu się wspierania wichrzycieli z Inowrocławia. Przecież obwodnice będa, kiedy będą, a adecyduje o tym "spółdzielnia" i Cezary Grabarczyk. Nie warto "kozakować" przy Donaldzie Tusku, bo na żółtej kartce może się nie skończyć.