Reklama

Kogo chce obezwładnić Antoni Macierewicz?

Do zakończenia pracy wszystkich urządzeń na pokładzie Tu-154M mogło doprowadzić ogromne przeciążenie samolotu w wyniku uderzenia w brzozę, a nie odcięcie zasilania

Aktualizacja: 07.07.2011 02:46 Publikacja: 07.07.2011 02:44

W białej księdze autorstwa parlamentarnego zespołu badającego okoliczności katastrofy Tu-154 pod Smoleńskiem znalazła się lansowana już wcześniej przez Antoniego Macierewicza, szefa zespołu, wersja „obezwładnienia" (odcięcia zasilania) samolotu na wysokości 15 m nad ziemią. Wówczas bowiem – jak wskazywał raport MAK – przestały działać urządzenia pokładowe. Polityk zapowiedział, że za 1,5 miesiąca zostanie ogłoszona bezpośrednia przyczyna wyjaśniająca tę sytuację.

Choć wątek ten ma znaczenie drugorzędne – bo przy  takiej wysokości nawet najlepiej wyszkolonemu pilotowi nie udałby się żaden manewr – odpowiedź na pytanie, dlaczego na 15. m urządzenia pokładowe przestały działać, nie wydaje się trudna. Przede wszystkim wysokość 15 m pochodzi z niedokładnego wysokościomierza ciśnieniowego (barometrycznego) w Tu-154M, którego margines błędu może wynosić nawet 10 – 15 m.

Zakładając jednak, że wysokość podano precyzyjnie, urządzenia mogły przestać działać z powodu zderzenia z brzozą.

Wysokość 15 m to odczyt z niedokładnego wysokościomierza

– W momencie uderzenia w brzozę samolot  nagle stracił fragment skrzydła – mówi Dariusz Szpineta, pilot instruktor. – Na drugim była w tym czasie ogromna siła nośna. Silniki wchodziły w najwyższe obroty. Nastąpiło więc bardzo poważne zaburzenie aerodynamiki. Samolot wykonał pół beczki. W takiej sytuacji bardzo duże przeciążenie ujemne spowodowało, że wszystko przestało działać a samolot się rozpadł.

Reklama
Reklama

Ta hipoteza jest bardzo prawdopodobna. W przypadku uszkodzenia samolotu po uderzeniu w drzewo doszło do przerwania łączności z kabiną – czarne skrzynki i rejestrator lotu w Tu-154M znajdują się w ogonie maszyny. Wtedy musiały przestać działać wszystkie urządzenia.

Jest jeszcze coś, co przeczy tezie Macierewicza o „obezwładnieniu" samolotu. Na końcu nagrania z czarnej skrzynki słychać ludzkie krzyki i dźwięki mogące wskazywać na gniecenie metalu. Oznacza to, że zasilanie  działało do końca – dzięki niemu pracują czarne skrzynki. Najprawdopodobniej, gdy urządzenie rejestrowało dźwięki, skrzydło samolotu uderzyło już w drzewo, a następnie maszyna  zaczęła się przekręcać na „plecy". Wszystko działo się tuż nad ziemią. Konkretna wysokość nie jest istotna, bo tupolew to potężna maszyna. Jej wysokość to ponad 11 m, rozpiętości skrzydeł 37 m i długość ok. 48 m. W momencie obrotu taki kolos nie tylko taranuje wszystkie napotkane przeszkody, ale sam stopniowo się rozpada.

Publicystyka
Dziesięć lat od śmierci Jana Kulczyka. Jego osiągnieć nie powtórzył nikt
Publicystyka
Marek Cichocki: Najciemniejsze strony historii Polski
Publicystyka
Marek Kozubal: W 2027 r. będzie wojna? Naprawdę?
Publicystyka
Robert Gwiazdowski: Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska jak Manifest PKWN
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Nowy plan Tuska: gospodarka, energetyka i specjalna misja Sikorskiego
Reklama
Reklama