Kandydaci mają limity na wydatki związane z reklamą. Partia dała Kulce 17 tysięcy złotych. Podobno jest to zbyt mało, aby promować się w całym mieście.
Sam Kulka tłumaczył „GW” swoją decyzję o ulotkach:
Billboard przy al. Zygmuntowskich zamówiłem jeszcze wiosną. Podobnie jak kampanię reklamową w „Newsweeku” i „Przeglądzie Sportowym”, która została wykupiona pod koniec czerwca. Nie myślałem wtedy jeszcze o wyborach, bo nawet nie znałem ich terminu. Mówiło się o końcu października albo początku listopada. Nie ja się reklamuję, tylko moja firma. Chcemy podkreślać nasze związki z piłką nożną. Moja twarz w reklamach jest dlatego, że według zamówionych przez nas badań, lepiej jak firma kojarzy się z konkretną osobą.
Michał Jastrzębski z PO uważa, że takie działania nie powinny mieć miejsca:
Kulka nie przekroczył przyznanego limitu. Według naszej interpretacji wszystkie materiały promujące kandydatów lub komitet muszą być wyraźnie oznaczone. Jakiekolwiek inne nie powinny ukazywać się w trakcie kampanii wyborczej.