Wybory 2011: Od Supermana do Beckhama

Warszawscy kandydaci do Sejmu z dalekich miejsc na listach muszą przyciągnąć wyborców niekonwencjonalnymi metodami. Korzystają więc z wizerunków Supermana, Hansa Klossa, Davida Beckhama...

Publikacja: 21.09.2011 11:07

Wybory 2011: Od Supermana do Beckhama

Foto: W Sieci Opinii

Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego - Bartłomiej Biskup wyjaśnia:

W Warszawie główna walka rozegra się między liderami list i to oni zgarną zdecydowaną większość głosów. Kandydaci z dalszych miejsc walczą już o poparcie pojedynczych osób. Zatem wielu polityków doszło do wniosku, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na druk ulotek. Starają się pokazać wyborcom tańszym sposobem, głównie przez Internet i portale społecznościowe. 

Radny Dariusz Dolczewski z PO stworzył komiks i logo z literą „D” nawiązując do Supermana:

Nazywam się Dariusz Dominik Dolczewski, kandyduję z miejsca 12. Postanowiłem więc wykorzystać literkę „D” i stworzyłem hasło „D jak działanie”. To mi się skojarzyło właśnie z takim aktywnym bohaterem, tym bardziej, że ja też staram się ciągle coś robić, działać jak najaktywniej.

W „Rz” czytamy, że Maciej Maciejowski startujący z 23. miejsca listy PiS wykorzystał skojarzenie z gwiazdami sportu:

Sięgnął po autorytet słynnych sportowców i zestawił na Facebooku swój „numer startowy” z fotografiami koszykarza Michaela Jordana oraz piłkarza Davida Beckhama, którzy również występowali z numerem 23.

Kandydatka PO, startując z 23. miejsca, wykorzystuje nawiązanie do liczby:

Z 23. miejsca, ale na liście PO, startuje Mariola Rabczon. Ta kandydatka postanowiła przypomnieć znanego i lubianego Hansa Klossa. „Zapamiętaj – nr 23 jak J-23” – napisała na ulotce.

 

Jesteśmy pełni podziwu dla fantazji kandydatów do Sejmu, która, jak widać, nie zna granic. Ale czy po wyborach będą tak samo aktywni, jak w czasie kampanii?

Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego - Bartłomiej Biskup wyjaśnia:

W Warszawie główna walka rozegra się między liderami list i to oni zgarną zdecydowaną większość głosów. Kandydaci z dalszych miejsc walczą już o poparcie pojedynczych osób. Zatem wielu polityków doszło do wniosku, że nie ma sensu wydawać pieniędzy na druk ulotek. Starają się pokazać wyborcom tańszym sposobem, głównie przez Internet i portale społecznościowe. 

Publicystyka
Marek Migalski: Po co nam w ogóle wojsko?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: 10 powodów, dla których powinno się ponownie przeliczyć głosy
Publicystyka
Ukraiński politolog: Tango na grobach ofiar Wołynia niczego nam nie da
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Odejście Muchy to nie tylko sprawa polityczna. Mogą stracić też dzieci
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Publicystyka
Izrael – Iran. Jak obydwa kraje wpadły w spiralę zemsty i odwetu