Wojciech Penkalski był skazany m.in. za pobicie kijem bejsbolowym, grożenie bronią i wymuszenie. Po raz pierwszy za to, że „wspólnie i w porozumieniu pobił człowieka kijem bejsbolowym i uderzał go nogami po całym ciele”. Po raz drugi za „grożenie świadkowi w celu zmiany zeznań”. I ostatni raz za „pobicie i grożenie bronią w celu wymuszenia rozporządzenia mieniem w wysokości 3 tys. zł”. Z więzienia wyszedł w marcu 2003 roku.
Penkalski twierdzi, że przeszedł resocjalizację. W więzieniu skończył studia, dziś ma własną firmę i prowadzi działalność charytatywną: założył fundację, finansuje szkółkę piłkarską dla dzieci.
Niech mój przykład służy innym jako dowód, że można wyjść zza krat i normalnie żyć. Setki tysięcy ludzi w więzieniach muszą umieć wrócić do normalnego życia. Warto też wiedzieć, że jeden z poszkodowanych pół roku po zdarzeniu napadł i dokonał zabójstwa. Dostał 25 lat! – mówi Penkalski. Liderzy Ruchu bronią go. - Jego kartoteka jest dziś czysta. Ja też siedziałem w więzieniu w stanie wojennym, a Kluska siedział za sprawą urzędu skarbowego – mówi Palikot. Artur Dębski, wiceszef Ruchu: - Gdyby nie Wojtek, to dzieciaki w jego rodzinnym Braniewie wąchałyby klej. Ma polot i rozmach – zapewnia.
Rozmach - na pewno. Jak się zamachnie kijem, strach się bać.