Prezes PiS na pytanie o debatę z Tuskiem odpowiada:
Nie chcę rozmawiać w oparach absurdu. Nie potrafię debatować w świecie pojęć, które nie mają nic wspólnego z sytuacją Polski, dokonaniami rządu i faktami. Jak mam rozmawiać o tym, nad czym Donald Tusk szeroko i głośno się ostatnio rozwodził – a więc o „aresztowaniu” przez nas inwestycji, jeśli przejmiemy władzę. To jest jakiś wymysł, jakaś kalka napisana przez propagandystów.
Ale co to znaczy? Czy za naszych rządów „aresztowano” jakąkolwiek inwestycję? Nigdy. Co to w ogóle za pojęcie? I mam marnować czas Polaków na taką rozmowę? Polacy by mi tego nie wybaczyli. Sytuacja jest poważna, ludziom żyje się ciężko. O tym trzeba w kampanii rozmawiać. To robię. Opary absurdu zostawiam Donaldowi Tuskowi. Debatę można prowadzić w różny sposób. Teraz codziennie się wypowiadamy, często na te same tematy. To też debata. Zresztą telewizyjne dyskusje parlamentarne to w Polsce stosunkowo niedawny wynalazek. Ja debatuję z Polakami.
Jarosław Kaczyński odnosi się również do kampanii wyborczej i wyjazdach w Polskę Donalda Tuska.
Wycieczka klimatyzowanym autokarem człowieka, który cztery lata temu podjął się radykalnej poprawy życia Polaków, a dzisiaj musi udawać, że spadł tu z księżyca i jest zdziwiony, że jest tak źle, nie wydaje mi się ani poważna, ani przekonująca. Jest niewiarygodny. My rozmawiamy z ludźmi i mówimy o faktach. Choćby z osobami poszkodowanymi przez wichury i nawałnice. Jesteśmy tam, gdzie wcześniej był Donald Tusk i tyle naobiecywał. Nic nie zrobił. I teraz ludzie pytają: „Jak żyć?”.