Naczelny Kowboj RP w swoim "Dzienniku Pokładowym" pisze:
O jejciu, oczywiście, że przegramy. Zawsze przegrywamy. I nie po to chodzimy na wybory, żeby wygrać. Przy tej ordynacji zawsze nas ograją ci od żłobu. Nam wybory służą do czegoś innego – do zwierania szeregów, do ORGANIZOWANIA SIĘ. Wybory są dla nas TERMINEM, na który musimy zdążyć z różnymi rzeczami. Podobnie jak student nie nauczyłby się nigdy, gdyby nie miał zadanego z góry terminu egzaminu, tak i Polak nie zebrałby się w sobie, w grupę, do roboty, gdyby nie miał terminu wyborów. A zatem przegramy i nie ma się co przejmować.
Cejrowski pisze, że wygrywa się wybory przed ich rozpoczęciem:
Bo wygrywamy gdzie indziej – wygrywamy PRZED wyborami, bo się zbieramy do kupy, bo odżywają związki, a usychają waśnie. Przecież przy tej ordynacji, przy tej konstytucji, przy tym SYSTEMIE nie chodzi o zwycięstwo wyborcze, czyli o wejście do systemu, ale o jego OBALENIE. To nie jest system władzy, w którym chce się uczestniczyć. Nie chcemy wskakiwać do szamba – chcemy je odpompować. Rzeczy do wygrania są PRZED WYBORAMI. Część już mamy: cieszę się z powstania różnych środowisk, z „Solidarnych 2010”, z kibicowskich niepodległych armii, z „Gazety Polskiej Codziennie”, z kilku biskupów, którzy zaczęli mówić Non possumus. Jest mi wesoło, bo widzę, jak każdego dnia przedwyborczego wygrywamy kolejne rzeczy i kolejnych ludzi dla naszej sprawy.