Rybitzky:
Jeśli ktoś się łudził, ze Lisa stać na odrobinę klasy, to wszystko wyjaśniały już pierwsze sekundy programu. Przedstawiając gościa dziennikarz wyciągnął wszelkie zdarzenia i wypowiedzi uznawane przez salon III RP za największe zbrodnie Kaczyńskiego (potem, już w trakcie programu, Lis uczepił się nawet rozmowy z Kaczyńskim sprzed... 20 lat – o rzekomym straszeniu Tuska pistoletem).
Dlatego trudno się dziwić, ze Kaczyński uczynił ze spotkania w TVP2 coś w rodzaju prywatnej rozmowy – rozmowy, podczas której zgniótł dziennikarza. Lis został srogo ukarany za swoją jawną nienawiść. Rzucając się bezsilnie na Kaczyńskiego doszczętnie zrujnował swój wizerunek króla polskiego dziennikarstwa. Igor Janke na Twitterze podsumował to krótko: Koniec dziennikarstwa zbliża się wielkimi krokami. Tomasz Lis złamał wszelkie możliwe zasady tego zawodu.
Grzegorz Wszołek:
Kaczyński podszedł do Lisa jednak jak do polityka - i słusznie. Korzyści politycznych ze spotkania z redaktorem naczelnym "Wprost" w większym wymiarze nie odniesie, ale stawka była tutaj inna. I tu dotykamy problemu mediów i samego Lisa, który dzisiaj przestał udawać - chodziło o zgniecenie PiS.
O skompromitowanie sklejkami i wstawkami Kaczyńskiego, sprowokowanie go tak, by sondaże znowu się odwróciły na korzyść PO. I to się nie udało. Pozostał tylko niesmak, jaką granicę trzeba jeszcze złamać, by skompromitować zawód dziennikarza. Bo został on dzisiaj po prostu zeszmacony i zrównany z ziemią. Zawód dziennikarza pokroju Lisa.
Publicysta "Rzeczpospolitej" Piotr Zaremba dodaje:
Debata PO-PiS się jednak odbyła. W TVP2. Tyle że na nieszczęście Platformy miejsce zręcznego, bystrego Donalda Tuska zajął walczący ze szczękościskiem, gubiący się w mowach oskarżycielskich dziennikarz Tomasz Lis. Który chciał wyprowadzić z równowagi Jarosława Kaczyńskiego. A wyprowadził siebie. (...) Kaczyński, wyluzowany, a pod koniec lekko poirytowany, nie musiał w efekcie zdawać egzaminu. A zjedzony przez nerwy polityk Tomasz Lis oblał z kretesem. Ale zadajmy sobie pytanie: Czy w ramach cywilizowanych standardów, o które tak się troszczył gospodarz tego programu, byłoby gdzie indziej możliwe demonstrowanie przez dziennikarza publicznej telewizji tak ostentacyjnej niechęci do lidera opozycji? Lis sam przypomniał o dwóch krajach, gdzie standardy są inne: Rosji i Białorusi. No właśnie.
A jakie są Państwa opinie o rozmowie Tomasza Lisa z Jarosławem Kaczyńskim?