W miesięczniku „Znak” czytamy:
Wyborcy dysponują szeroką gamą możliwości wpływania na decyzje rządzących - od udziału w powszechnych wyborach, przez inicjatywy wyborcze i najróżniejsze formy protestów po dziennikarstwo obywatelskie. Niektórym to jednak nie wystarcza i sami próbują zdobyć władzę - tworząc własne partie. Przykładów tego typu inicjatyw nie trzeba szukać daleko: na Węgrzech i w Czechach w ostatnich wyborach weszły do parlamentu partie wywodzące się właśnie z ruchów obywatelskich.
Paweł Słoń, autor tekstu zastanawia się, czemu w Polsce takie inicjatywy się nie udają:
Przede wszystkim problemem jest nie tyle brak ruchu tego typu, ile brak skuteczności - żaden nie jest w stanie przekroczyć progu wyborczego. Do ewidencji partii politycznych wpisanych jest siedemdziesiąt dziewięć, z czego większość to obywatelskie inicjatywy.
Czy nie ma w Polsce potrzeby tworzenia takiego rodzaju partii?