Rekrutacja w Internecie i headhunterzy - rozmowa

W biznesie liczą się sprawdzone i skuteczne sposoby. Do kadry zarządzającej dociera się za pośrednictwem wyspecjalizowanych headhunterów - mówi Barbara Zych, specjalista HR

Publikacja: 17.11.2011 00:52

W czasach, gdy firmy raczej zwalniają pracowników, co trzeci pracodawca przyznaje, że ma problem ze znalezieniem prawdziwych talentów. Dlaczego? Zawodzą metody rekrutacyjne?

Barbara Zych: Nie, po prostu na rynku jest określona pula utalentowanych ludzi. A będzie ich jeszcze mniej, bo firmy coraz częściej szukają osób o wysokim potencjale. Na świecie walka o talenty rozpoczęła się już w latach 70. i 80. Pracodawcy zaczęli zdawać sobie sprawę, że kapitał ludzki można wyliczyć i im wyższe kompetencje pracownika, tym większy zysk dla firmy. Odtąd poszukiwane są nie tylko osoby o wysokim poziomie inteligencji, ale i o określonych umiejętnościach. To o nie toczy się walka.

Na czym ta walka polega?

W biznesie liczą się sprawdzone i skuteczne sposoby. Do kadry zarządzającej dociera się za pośrednictwem wyspecjalizowanych headhunterów, którzy osobiście znają się z najważniejszymi osobami z branży i utrzymują z nimi stały kontakt. Rozmowy rekrutacyjne toczą się podczas bezpośrednich spotkań czy na konferencjach branżowych. Druga grupa to specjaliści. O nich zabiegają wyspecjalizowane agencje albo pracodawca zamieszcza ogłoszenie na portalach typu Goldenline czy Linkedin. Trzecia grupa, czyli studenci i absolwenci. Firmy docierają do nich za pośrednictwem targów pracy czy portali społecznościowych. W tej grupie mieszczą się też wyspecjalizowani pracownicy fizyczni, których szukamy również metodami standardowymi: poprzez ogłoszenia w prasie czy w urzędach pracy.

Specjaliści twierdzą, że przyszłość należy do tzw. e-rekrutacji, czyli poszukiwania pracowników przez Internet.

Rzeczywiście ten kanał jest podstawowym sposobem poszukiwania pracowników wśród absolwentów czy studentów. Firmy chętnie tworzą tzw. fun page na Facebooku, gdzie przedstawiają swoją działalność i oferty pracy. Jednak nasze badania pokazują, że młodzi ludzie nadal za podstawowe źródło informacji uważają znajomych, rodzinę i pracowników.

Stosują państwo jeszcze jakieś inne metody?

Na Zachodzie popularną metodą pozyskiwania pracowników jest wykorzystanie gier internetowych.

Gier? Czemu to ma służyć?

Firma, która szuka pracowników, każe swoim kandydatom wziąć udział w grze. Rekrutujący mogą wtedy sprawdzić umiejętności analityczne i poznawcze. Podobnie poszukuje się najlepszych programistów, którzy na platformie online muszą rozwiązać określone zadania.

W przyszłości rozwinie się też mobile-recruting – za pośrednictwem esemesa będziemy dostawać powiadomienie o nowych ofertach pracy.

W czasach, gdy firmy raczej zwalniają pracowników, co trzeci pracodawca przyznaje, że ma problem ze znalezieniem prawdziwych talentów. Dlaczego? Zawodzą metody rekrutacyjne?

Barbara Zych: Nie, po prostu na rynku jest określona pula utalentowanych ludzi. A będzie ich jeszcze mniej, bo firmy coraz częściej szukają osób o wysokim potencjale. Na świecie walka o talenty rozpoczęła się już w latach 70. i 80. Pracodawcy zaczęli zdawać sobie sprawę, że kapitał ludzki można wyliczyć i im wyższe kompetencje pracownika, tym większy zysk dla firmy. Odtąd poszukiwane są nie tylko osoby o wysokim poziomie inteligencji, ale i o określonych umiejętnościach. To o nie toczy się walka.

Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny