Reklama

Włodzimierz Cimoszewicz: Są kwestie, o które nie pyta się ludzi

Były premier w rządzie SLD sprzeciwia się pomysłom SLD, by dać wybór ludziom wybór: albo otwarte fundusze emerytalne albo państwowy ZUS

Publikacja: 22.03.2012 10:58

Włodzimierz Cimoszewicz: Są kwestie, o które nie pyta się ludzi

Foto: W Sieci Opinii

Pytany w TVN24 o zebrane przez NSZZ "Solidarność" półtora miliona podpisów wyborców, którzy domagają się referendum w sprawie "reformy 67", Włodzimierz Cimoszewicz stwierdził jednoznacznie:

To jest nie fair. Są pewne kwestie, o które nie pyta się ludzi. Nawet odpowiedzialny, dobrze myślący zorientowany obywatel ma kłopoty z głosowaniem za czymś, co jest dla niego niewygodne, dolegliwie.

Dzisiejszy senator niezależny podkreślił także, że nie rozumie postępowania premiera Donalda Tuska wobec Kościoła:

Chociaż jestem zwolennikiem separowania państwa od Kościoła nawet silniej niż zdołaliśmy zdefiniować to w naszej konstytucji, to uważam jednocześnie, że nie co prowadzić wojen, które nie są niczemu potrzebne.

Jak wyjaśnił:

Reklama
Reklama

Jeżeli chodzi o te wydatki, bo mówimy o funduszu kościelnym, który jest na poziomie kilkudziesięciu milionów złotych, adresowane nie tylko zresztą do Kościoła katolickiego, ale także do kościołów mniejszościowych, to nie kruszmy kopii. To jest coś, na co rzeczywiście można sobie pozwolić. Zwłaszcza, że służy to dosyć ważnym, humanitarnym kwestiom.

To po co wszystko?

No, nie wiem. To pytanie do premiera. Rzeczywiście, nie ma finansowego uzasadnienia do tak zakrojonej operacji. No, a inne… Chyba nie ma to sensu.

Monika Olejnik stwierdziła, że:

Kościół prowadzi działalność gospodarczą i nie płaci od tego podatków. To jest taka szara strefa. I być może tym powinien się rząd zainteresować.

Na co Cimoszewicz odpowiedział:

Reklama
Reklama

Kościoły czy zakony odzyskiwały majątek o wielkiej atrakcyjności. Zaniżano im to. I to są problemy, które być może warte byłyby dyskusji. A na pewno wyjaśnień ze strony Kościoła, bo ja jestem zawstydzony, kiedy słyszę ludzi pretendujących do roli najważniejszych autorytetów moralnych, którzy skwapliwie milczą o sprawach dwuznacznych, a dotyczących ich albo ludzi, za których odpowiadają.

My także jesteśmy "zawstydzeni", kiedy Cimoszewicz poczuwa się do roli autorytetu w tematyce kościelnej.

Pytany w TVN24 o zebrane przez NSZZ "Solidarność" półtora miliona podpisów wyborców, którzy domagają się referendum w sprawie "reformy 67", Włodzimierz Cimoszewicz stwierdził jednoznacznie:

To jest nie fair. Są pewne kwestie, o które nie pyta się ludzi. Nawet odpowiedzialny, dobrze myślący zorientowany obywatel ma kłopoty z głosowaniem za czymś, co jest dla niego niewygodne, dolegliwie.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Dotacje z KPO, czyli kot z wykręconym ogonem
Publicystyka
Marek Migalski: Andrzeja Dudy życie po życiu
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Porażka Donalda Trumpa. Chiny pozostają przy Rosji
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Reklama
Reklama