Proszę spojrzeć na ten Sejm. Sportowcy, modele, śpiewacy, przedstawiciele orientacji seksualnych. Oto reprezentacja naszego społeczeństwa! A ilu tam jest prawników? Potem się dziwimy, że Polska funkcjonuje, jak funkcjonuje. Z taką "elitą" daleko nie zajedziemy. Zresztą niech pan spojrzy na sam rząd. (...) Władza, w której minister sportu uczy się, jak być ministrem, albo - jeszcze niedawno - na czele MON psychiatra, za którego czasów miały miejsce cztery katastrofy samolotów wojskowych, w których ginie blisko 150 osób. Upraszczając, można zaryzykować twierdzenie, że jeśli byłbym aktywnym członkiem PO - blisko pana premiera - to zapewne zostałbym naczelnym lekarzem weterynarii, bo mam w domu dwa kanarki, trzy psy i kota. A miał być rząd fachowców.

Kukiz mówi o wyjątkowej łatwości przy cenzurze:

Jesteśmy obecnie katowani sztuczkami, które totalnie zakłamują rzeczywistość, że wszystko to, co w jakikolwiek sposób tę rzeczywistość kontestuje, jest automatycznie przez "czynniki decyzyjne" odrzucane. (...) U nas wszyscy przecież są szczęśliwi i zadowoleni i jest nam tak dobrze, że dobrze nam tak! (śmiech). Komuna mogła tylko pomarzyć o sytuacji, w jakiej jest dziś obóz rządzący. Przecież oni nie potrzebują ustawy o cenzurze. Wykształcili tzw. poprawność, której bronią wierni im ludzie. To system, który można uznać za swego rodzaju mediokrację. Ona zapewnia płomienną propagandę, dzięki której władza trwa i stara się zdyskredytować ludzi próbujących kwestionować obecny porządek rzeczy. Znowu nasuwa się analogia z czasami komunizmu - jeśli nie było na kogoś paragrafu, to robiło się z niego wariata.

Według niego konsekwencje upadku PO mogą być wyraźne:

Choć jestem przekonanym antykomunistą, to uważam, że w jednej kwestii towarzysz Lenin miał rację - władza niekontrolowana się alienuje. A efektem alienacji jest albo dyktatura, albo jej straszliwy upadek. Konsekwencje upadku SLD w 2005 roku są niczym w porównaniu z tym, co może spotkać PO przez tę bufonadę, całkowitą ignorancję i nieliczenie się, często z bardzo szczerym, życzliwym głosem krytycznym. Póki co jednak ludzie tego nie dostrzegają, stąd takie wyniki sondaży. Ale te dobre wyniki i dobre samopoczucie rządu mogą się szybko skończyć - już nawet na jesieni, kiedy na ulice wyjdzie Solidarność.