Michał Tusk, angażując sobie Romana Giertycha na pełnomocnika i występując przeciwko trzem pismom (Fakt, Super-Express i Wprost) wyrządza niedźwiedzia przysługę swojemu ojcu. Nawet, jeżeli to wszystko dzieje się za wiedzą i aprobatą szefa rządu, wynik będzie niekorzystny, a ewentualne zwycięstwo w sporze z Faktem, nawet jeżeli kiedyś nastąpi, będzie pyrrusowe. Ewentualna wygrana Faktu, w aureoli obrońcy wolności słowa, może mieć miejsce za dwa – trzy lata, w sam raz przed wyborami 2015 i nie pomoże Donaldowi Tuskowi ani jego partii.
Passent martwi się o Donalda Tuska:
Wiemy natomiast, że sprawa Amber Gold i „premierowicza" (jak go określa Fakt), będzie na pierwszych stronach co najmniej części mediów i Internetu. Premier, zamiast być skupiony na walce z kryzysem, i w ogóle na rządzeniu, które szło mu nieźle (...) teraz będzie miał zawracanie głowy, nie tylko z aferą, ale i procesem „Michał Tusk – Roman Giertych – Fakt".
Dalej pisze o prawicowych publicystach, którzy obawiają się o wolność słowa:
Prawicowa opozycja już i tak trąbi o opanowaniu mediów głównego nurtu mediów przez układ rządzący. Teraz dostanie wygodny argument: Tusk chce uciszyć media. Wolność słowa w Polsce zagrożona. Dziennikarze, którzy kiedyś zamykali się w klatce przed gmachem Sejmu, i to w obronie słusznie skądinąd skazanego dziennikarza, wkrótce mogą pojawić się znów, tym razem w obronie prawa do krytyki „premierowicza", ujawniania „mega-afery" Amber Gold, ujawniania rzekomych powiązań Michała Tuska z układem gdańskim itd. itp. Zamiast wyciszać swoją rolę i szum wokół rodziny Tusków, Michał Tusk wybrał walkę o swoje dobre imię. Ma do tego pełne prawo, ale polityczne koszty sprawy poniesie jego ojciec.