Sprawę zamiany ciał Anny Walentynowicz bardzo mocno przeżywaliśmy. W sprawie tragedii smoleńskiej skandal goni skandal. Tyle chyba wystarczy za komentarz. Pytaniem otwartym pozostaje, czy Rosjanie wiedzieli z jak ważnymi dla Polski i Polaków postaciami mają do czynienia. Wydaje się, że totalny bałagan i lekceważenie wszystkiego miesza się w tej sprawie z jakimiś niejasnymi intencjami. Część rzeczy wygląda, jakby to wszystko miało jakiś cel, jakbyśmy mieli do czynienia z działaniami zaplanowanymi. Do dziś nie umiem powiedzieć, czy żołnierz rozwalający łomem szybę tupolewa robił to przez przypadek, czy to była jakaś demonstracja, niszczenie śladów przestępstwa, czy może pokazanie "Polaczkom", co Rosja o nich sądzi...

Zapytany czy bierność strony polskiej rozzuchwala Rosjan, odpowiada:

Polskie władze już do końca kwietnia 2010 roku utraciły wszelkie wpływy. I nawet chyba się tym nie przejęły. Powiem więcej, one wydawały się nawet bardzo zadowolone z obrotu spraw. Obecnie nie wiem, czy jest szansa na zmianę sposobu działania w sprawie smoleńskiej. Co rusz działania rosyjskie są jawnym sygnałem, że Rosjanie mają Polaków w nosie. Do zmian w podejściu władz rosyjskich może jedynie doprowadzić zmiana polskiej polityki zagranicznej. Bez tego nic się nie poprawi. Zmiana jednak wydaje się bardzo trudna, ponieważ bardzo daleko zaszliśmy w tę stronę, która powoduje naszą zależność od Rosji.

Romaszewski mówi również o działaniach mediów w tej sprawie:

Sądzę, że Tusk liczy na media, które do tej pory go wspierały. One budowały i rozwijały potworne kłamstwa wokół sprawy smoleńskiej. Te działania widać od 10 kwietnia. Skala kłamstw, skala wypisywanych bzdur była niesłychana. Gdy ktoś zbierze je w jedną publikację, to będziemy mieli coś porównywalnego do "Nowych Aten".