Arybiskup Andrzej Szeptycki (wnuk Aleksandra Fredry) w liście z 21 sierpnia 1914 r. do wiernych Kościoła greckokatolickiego nawoływał: „do śmierci bądźcie wierni państwowości austriackiej i dynastii Habsburgów. Bądźcie wierni dla świętej naszej cerkwi pradziadowskiej". I ostrzegał przed Rosjanami: „Wróg udaje przyjaciela i słowami zdradliwemi, jako rybę na wędkę, chce złapać wiernych i obałamuconych do niewodu. Nieszczęśliwy, kto go usłucha, wpadnie w ciemną zdradę bez dna. Wróg rozrzuca w kraju pismo fałszywe, w którem nadużywając tekstów świętych i modlitw, heretyk, udający mnicha, ma odwagę imieniem Boskiem zwalniać ludzi naszych od przysięgi na wierność cesarzowi naszemu. Skąd on ma to prawo? Jakiż to fałsz bezczelny i świętokradztwo – przypisywać sobie prawa boże? Takie świętokradztwo złośliwe tylko wściekły wróg może podsuwać narodowi naszemu./.../."
W trzy tygodnie później pisał do cara: „ Armia zwycięska Waszej Cesarskiej Mości zajęła Lwów i większą część Halicko-Ruskiego Księstwa. Trzy miljonowa ludność ruska Galicji z radością wita żołnierza rosyjskiego, jako brata własnego. /.../ Opatrzność Boska składa w ręce Wasze losy i szczęście Halicko-Ruskiego Narodu, główny duszpasterz tego narodu oddaje w ręce Wasze opiekę nad nim i prosi dla niego o życzliwość, miłość, modły monarsze dla dobra jego i zbawienia wiecznego, którego najpokorniej podpisany arcybiskup dnia każdego gotów jest i pragnie złożyć życie swe i duszę na ołtarzu ofiarnym."
Znalazca listów podpisany X.S.M skomentował: „...nie bardzo jest w porządku z własnem ja ten dziś wielki Ukrainiec a przedtem w tym samym prawie czasie czciciel Habsburga i wyznawca Mikołaja II, a syn, niestety, polskiej magnackiej rodziny".