Zwolennicy partii lewicowych nie mają ostatnio wielu powodów do zadowolenia (chociaż tak naprawdę: kto takie powody ma?). Politycy lewicy kłócą się, kompromitują i dzielą, tak że rzeczywiście mimo katastrofalnych rządów Donald Tusk nie ma z kim przegrać.
Według publicysty "polityki" Daniela Passenta, lewicowcy mogą zazdrościć prawicy, która aż kipi energią.
Prawica idzie w górę w sondażach, zakłada gazety, telewizje i czasopisma, wyprowadza ludzi na ulice, broni swoiście pojmowanych wartości, jak w sprawie in vitro, aborcji, związków partnerskich, walczy o dobre imię Polski i Polaków przed wyimaginowaną kampanią antypolską, nie waha się mówić, że Żydzi sami są sobie winni Zagłady, wymyśla i lansuje absurdalne teorie smoleńskie, znajduje swoich profesorów w Pernambuco, ma swoje bojówki, które zakłócają wykłady i spotkania innych – słowem tryska energią, a spory wewnętrzne (Ziobro i inni) pozostają na marginesie
- zauważa nie bez ironii (ale jednak dość zabawnie) Passent. Porównuje tą sytuację z pogrążoną w marazmie lewicą.
Palikot skandalizuje i trwoni poparcie, jakie zdobył. Rozgrywka z marszałek Nowicką bardzo mu zaszkodziła. Aleksander Kwaśniewski popełnił falstart z „Europą +" zanim powstał jej program, Leszek Miller cały jest skupiony na tym, żeby utrącić potencjalnych rywali. Oleksy się ośmieszył, kiedy Miller zaprosił Wałęsę. Kwaśniewski ściągnął na siebie lawinę ataków. Miller zajmuje się zapraszaniem byłych prezydentów nie wiadomo do czego, bo program kongresu lewicy, który ma się odbyć w czerwcu, pozostaje tajemnicą. W rezultacie nie wiadomo, jaka ta lewica jest i czego chce? Lewica w koalicji z prawicową Platformą, lewica podatku poziomego, lewica, która biernie przygląda się postępującej katechizacji w szkołach, która nie broni swojej przeszłości, lewica pasywna i przestraszona, która ma jedną obsesję – kto wyżej siądzie na grzędzie?