Skandaliczna, nieprzemyślana, głupia – to najdelikatniejsze słowa, jakimi można skomentować wypowiedź księdza Ireneusza Bochyńskiego z Piotrkowa Trybunalskiego na temat pedofilii. Duchowny w wywiadzie dla lokalnego tygodnika stwierdził, że zna przypadki, gdy dzieci w celu zaspokojenia swojego popędu seksualnego same wchodziły dorosłym do łóżka. Innymi słowy prowokowały dorosłych do niewłaściwych zachowań.
Po słowach księdza zawrzało, a prokuratura z urzędu wszczęła postępowanie wyjaśniające. Chce ustalić m.in., w jakich okolicznościach ksiądz Bochyński posiadł wiedzę, o której wspomniał w wywiadzie. Już skontaktowała się z duchownym i wezwała go na przesłuchanie.
Wypowiedź księdza Bochyńskiego natychmiast zaczęto porównywać z podobnymi słowami, które kilka tygodni temu padły z ust abp. Michalika.
Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na okoliczności. Arcybiskupa złapano na korytarzu, w zamieszaniu przed obradami episkopatu. Padły nieprzemyślane słowa, a potem przeprosiny.
Tymczasem wypowiedź księdza Bochyńskiego wygląda na świadomą i przemyślaną od początku do końca. Choćby dlatego, że miał prawo do autoryzacji. Czy skorzystał z tego?