Rolowanie Urbańskiej ruszyło. Wyścig do Festiwalu Eurowizji jest na starcie, wyczuwam więc, że chodzi o to, by dla Nataszy te progi miały być zbyt wysokie. Zwłaszcza, jak na wymagania Dzidzi Piernik. Szczególnie zaś gustu literackiego Dzidzi, wysublimowanego podczas lektury pamiętników najpiękniejszych celebrytów.
„Ma już swoje lata.", „Na jej miejscu zastanowiłabym się nad zmianą zawodu." – podsumowała Nataszę Dzidzia Hardkor znana z prostackich, maglarskich uwag, skrzekliwego głosu i miny pustynnego kota. Co gorsza, ta Dzidzia może pracować w swoim zawodzie jeszcze długie lata.
Wśród celebrytek sprawa jest prosta - Natasza powinna jak najszybciej przestać śpiewać i tańczyć. Kłuć w oczy, irytować rzesze Dzidź i amatorszczyznę polskiej estrady: wyjące brzyduliny - tzw. ambitne, garstkę gwiazd niemal hollyłódzkich i pokaźną już zgraję absolwentów telewizyjnych formatów produkowanych w celu lansu jurorów na tle śmiesznych prowincjuszy.
Dzidzia Juror zawsze udostępni szansę czegokolwiek, a zwłaszcza udziału w Eurowizji, idolce sceny gminnych dożynek, pierwszej z brzegu budowlanki, a nawet jakieś Farnej Ewie, niż Nataszy, a więc komuś lepszemu od siebie.
Dzidzia bywa wyrozumiała.„Chłopo-robotnik i boa-grzechotnik z niebytu wynurza się fal", „Szalejcie aorty, ja idę na korty" – od ćwierć wieku śpiewa Maryla, a żadna Dzidzia nie wysyła jej na emeryturę z tego powodu. W tej piosence nawet Byron zrymował się Osieckiej z Miss Wykidajło. Sugeruje się w niej też, że skoro ów poeta rzekomo „pchał taczki obłędu", to i my powinniśmy. Rzecz jasna, Maryla potrafiłaby wycisnąć wyraz artystyczny i z instrukcji obsługi zmywarki do naczyń, cóż dopiero z songu o życiu i śmierci. Jestem jednak pewna, że Dzidzi nie przyszłoby do głowy wybrzydzać nawet na takie cuś: