Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej przedłużono do 10 października 2015 r. To jednak może nie wystarczyć.
Naczelna Prokuratura Wojskowa postawiła zarzuty dwóm Rosjanom z obsługi lotniska w Smoleńsku. To ppłk. Paweł Plusnin (kierownik lotów) i mjr Wiktor Ryżenko (kierownik strefy lądowania). Chodzi o dwa zarzuty: bezpośredniego sprowadzenia zagrożenia w ruchu lotniczym oraz nieumyślnego spowodowania wypadku lotniczego.
Co teraz? Korzystając z europejskiej konwencji o pomocy w sprawach karnych rozpocznie się procedura, która ma umożliwić ogłoszenie postanowień o przedstawieniu zarzutów. W praktyce oznaczać to będzie także przesłuchanie Rosjan w charakterze podejrzanych. Jak twierdzą karniści biorąc pod uwagę obecne stosunki z Rosją to raczej niemożliwe.
Wprawdzie korespondencja na tym etapie odbywa się drogami dyplomatycznymi, przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych to jednak Rosja może w nieskończoność przedłużać udzielanie odpowiedzi. Zawsze może też odmówić udzielenia zgody na przesłuchanie.
Jest też inna możliwość: kontrolerzy sami dobrowolnie przyjadą do Polski by złożyć zeznania. Ale to raczej nierealne. Grozi im bowiem surowa kara: od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. W grę wchodzi art. 174 kodeksu karnego. Zgodnie z nim „kto sprowadza bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym naraża się na więzienie".