Marcin Makowski myli się w swoim tekście („Rz", 19.06.2015), twierdząc, że Marta Konarzewska została z Parady Równości 2015 „wyprowadzona". Do Marty Konarzewskiej podeszła wolontariuszka z Wolontariatu Równości i – po konsultacji esemesowej z koordynatorką Wolontariatu Równości – poprosiła o założenie czegoś na siebie. Nie znała Marty, nie znała jej działań performatywnych i nie wiedziała, jak należy odczytać jej zachowanie. Wolontariuszka zareagowała więc prawidłowo – chcąc sprawić, by wszystkie osoby na Paradzie Równości czuły się w porządku i nie przeszkadzały sobie nawzajem. Marta nie wyszła z Parady Równości (wbrew informacjom, jakie do nas na początku dotarły), tylko kontynuowała udział i szła z nami aż do samego końca.

Autor tekstu myli się także, nazywając Paradę Równości „paradą LGBTQ". W Paradzie Równości uczestniczą różnorodne osoby o różnych orientacjach, identyfikacjach, różnej sprawności, różnym wieku, różnej narodowości i różnej etniczności. Parada Równości jest zgromadzeniem publicznym wszystkich osób i grup wykluczonych oraz ich przyjaciółek i przyjaciół. Wśród 12 postulatów przemarszu znaleźć można trzy odnoszące się bezpośrednio do sytuacji osób LGBT. Pozostałe dotyczą innych grup uczestniczących oraz równości rozumianej ogólnie.

W Paradzie Równości nie uczestniczą też, wbrew sugestiom autora, faszyści. Osoby o takich poglądach nie są mile widziane na przemarszu i jeśli się pojawią, zostaną z niego na pewno uprzejmie wyproszone.

—Mariusz Drozdowski, rzecznik prasowy Parady Równości