W pierwszej połowie tego roku w Polsce zginęło 3729 samochodów – to o 80 mniej niż w tym samym okresie ubiegłego. Ponieważ ich legalizacja w kraju praktycznie jest niemożliwa, złodzieje przestawili się na demontaż aut i ich sprzedaż na części. Spadł także przemyt kradzionych samochodów za granicę. Plagą stały się za to kradzieże katalizatorów.
Najwięcej kradzieży było w Warszawie i okolicach – łącznie 898, to o 44 mniej niż rok temu o tej porze – wynika z danych, do których dotarła „Rzeczpospolita". Zaraz potem w woj. dolnośląskim, gdzie łupem złodziei padło 535 aut, w wielkopolskim, gdzie skradli ich 361, i na Śląsku – 329. O połowę spadły kradzieże w woj. lubuskim – z 205 do 105. Z kolei najrzadziej auta ginęły w woj. świętokrzyskim – ukradziono ich tylko 26.