Podejrzani zostali zatrzymani przez FBI i nowojorską policję na moście łączącym Brooklyn ze Staten Island - podała wcześniej stacja ABC News.
Eksplozja, do której doszło w sobotę wieczorem czasu lokalnego w ruchliwej dzielnicy Chelsea na Manhattanie, spowodowała obrażenia u 29 osób. Jedną osobę uznano w sobotę za ciężko ranną, lecz do niedzielnego popołudnia wszystkie opuściły szpital.
Podczas akcji przeszukiwania miejsca eksplozji na Manhattanie, gdzie wybuchła bomba podłożona w śmietniku, a ściślej tzw. improwizowane urządzenie wybuchające (improvised explosive device - IED), policja natrafiła na szybkowar podłączony kablami do telefonu komórkowego. Domniemany drugi ładunek został znaleziony cztery przecznice od miejsca wcześniejszej eksplozji.
Jak dotąd nie wiadomo czy eksplozja miała związek z międzynarodowym terroryzmem.
Szef policji nowojorskiej James O'Neill powiedział, że na razie "żadna osoba, ani grupa nie przyznała się" do zamachu. Wybuch nazwał "aktem kryminalnym".