Polak, który ożenił się z cudzoziemką pochodzącą z egzotycznego kraju, nie może tak po prostu przyjechać z nią do ojczyzny. Po to, by np. poznać ją z rodzicami, musi się porządnie nagimnastykować.
Nierówne traktowanie
– Wymogi są naprawdę absurdalne – denerwuje się Maciej Ryczko, właściciel działającej w Sajgonie spółki Polviet. – Żeby przyjechać do Polski z żoną Wietnamką, z którą mam dwóch synów, za każdym razem musimy przechodzić pełną procedurę wizową, płacić za wystawienie pozwolenia 60 euro, składać wszelkie możliwe dokumenty potwierdzające nasze małżeństwo i udowadniać, że nie stanowimy zagrożenia.
26 tys. cudzoziemców
w 2011 r. spotkało się z odmową wjazdu do Polski
Trzy lata temu Ryczko złożył w tej sprawie skargę do rzecznika praw obywatelskich. Powołał się na zapisaną w art. 6 ust. 2 Konstytucji RP zasadę, że Rzeczpospolita Polska udziela pomocy Polakom zamieszkałym za granicą w zachowaniu ich związków z narodowym dziedzictwem kulturalnym. W tamtym czasie jego dwaj synowie (którzy polskie obywatelstwo nabyli po ojcu z mocy prawa) byli w takim wieku, że wykluczone było podróżowanie bez matki. Mężczyzna twierdził, że przepisy wizowe utrudniające jego żonie wjazd do Polski ograniczają kontakt jego synów z ojczyzną.