Rada Ministrów po prawie dwóch latach pracy przyjęła we wtorek nowelizację ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów, ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz ustawy o świadczeniach rodzinnych.
Będzie efektywniej
Zmiany mają uprościć i przyspieszyć procedurę ściągania od dłużników alimentacyjnych świadczeń wypłacanych z Funduszu Alimentacyjnego. Z przepisów zniknie bowiem obowiązek wszczynania w takim przypadku egzekucji administracyjnej. Z informacji, jakie przedstawiło Ministerstwo Pracy, wynika bowiem, że jest ona nie tylko nieskuteczna, ale i bardzo kosztowna. W niektórych województwach koszt takich postępowań (korespondencja z dłużnikiem, koszty wystawiania nieskutecznych decyzji, etc.) nawet kilkakrotnie przekraczał ściągnięte w ten sposób długi. Wiele gmin, pomimo poniesionych wydatków nie ściągnęło zaś ani złotówki zaległości.
Po zmianach, które mają wejść w życie, w ciągu 14 dni od ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, ściąganiem długów alimentacyjnych zajmą się wyłącznie komornicy. Już teraz co roku wszczynają oni ok. 60 tys. takich postępowań, a po zmianach będzie ich jeszcze więcej. Niestety, nawet komornikom udaje się ściągnąć od niesumiennych rodziców niewiele, bo niecałe 20 proc. świadczeń wypłaconych przez fundusz. Resztę przyznanych przez sądy alimentów dokłada więc budżet państwa z naszych podatków.
– Nie jestem pewna, czy te zmiany będą dla nas korzystne – mówi Iwona Janeczek z organizacji społecznej Dla Małych Dzieci, która zrzesza kobiety uprawnione do alimentów, starające się o zmianę tego systemu.
– Lepiej dla nas było mieć dwie drogi ściągania zaległości. Tym bardziej że gmina, wszczynając postępowanie administracyjne, z automatu wysyłała zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 209 kodeksu karnego, czyli uporczywe unikanie obowiązku alimentacji. Teraz kobiety będą musiały same składać takie zawiadomienia. Bywa, że kończy się to upokorzeniem zdesperowanej matki, która słyszy przy okazji od policjanta, że i tak jest nieźle ubrana, więc o co chodzi.