Portal Onet.pl przypomina, że we wrześniu zeszłego roku Prokuratura Krajowa poleciła wycofać akt oskarżenia przeciwko Jackowi Międlarowi. Wcześniej śledczy zarzucali byłemu duchownemu publiczne nawoływanie do nienawiści do Żydów i Ukraińców. Do zdarzeń opisanych w wycofanym akcie oskarżenia doszło podczas Marszu Patriotów zorganizowanego przez Narodowe Odrodzenie Polski, który przeszedł ulicami Wrocławia 11 listopada 2016 roku. Od blisko roku wrocławscy prokuratorzy uzupełniali materiał dowodowy.
– Jeżeli słowa "domagamy się szacunku ze strony talmudystów i banderowców" są według jakiejś grupy społecznej mową nienawiści, to wtedy może mową nienawiści to jest. Natomiast w mojej ocenie mówienie "domagamy się szacunku" nie jest nawoływaniem do nienawiści – mówił Onetowi w czerwcu Jacek Międlar.
Oprócz "domagania się szacunku" Międlar mówił 11 listopada także o konieczności "walki z lewactwem, żydostwem, komunizmem". – Myślę, że każdy ma prawo walczyć z ideologiami, które nam nie odpowiadają, zwłaszcza jeśli ta ideologia ma charakter antypolski – stwierdził w rozmowie z Onetem.
Teraz, jak podaje Onet.pl, sprawą przeciwko Międlarowi zajmie się Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która na nowo weźmie także pod lupę kazanie, jakie Jacek Międlar, jeszcze jako kapłan, wygłosił w białostockiej katedrze 16 kwietnia 2016 roku podczas obchodów 82. rocznicy powstania Obozu Narodowo-Radykalnego.
Wcześniej Prokuratora Okręgowa w Białymstoku (gdy jej szefem był jeszcze Marek Czeszkiewicz) umorzyła postępowanie, nie dopatrując się w słowach księdza znamion przestępstwa.