Ministerstwo Infrastruktury daje zielone światło licznikom czasu na skrzyżowaniach. Odmierzają one czas pozostały do zapalenia się kolejnego światła. Projekt rozporządzenia w tej sprawie trafił właśnie do Rządowego Centrum Legislacji.
Jaki jest cel stosowania wyświetlaczy? Po pierwsze, informacyjny. Kierowca, rowerzysta, motocyklista czy pieszy, spoglądając na sekundnik, dowie się, ile ma czasu na przejazd czy przejście przez ulicę.
– Informacja z wyświetlaczy wykorzystywana przez kierujących może oddziaływać na sposób i technikę ich jazdy. A dzięki temu również wywierać pozytywny wpływ na środowisko ze względu na zmniejszenie ilości zużytego paliwa (niższą emisję CO2) – twierdzą autorzy projektu. Uważają też, że ewentualny wpływ wyświetlaczy czasu na bezpieczeństwo ruchu drogowego może zależeć od ich lokalizacji (np. geometrii skrzyżowania) oraz charakterystyki ruchu (natężenia ruchu, rodzajów pojazdów, ich prędkości) w danej lokalizacji.
Stosowanie urządzeń będzie dobrowolne, zdecydują o tym zarządzający ruchem na konkretnej drodze. Mają być zamontowane nad światłami. Gdy świeci się zielone, na górze rozpoczyna się odliczanie. Dzięki temu z daleka już wiemy, ile czasu zostało nam na przejście przez pasy. Przy czerwonym świetle widzimy też, za ile sekund zaświeci się zielone.
Montaż urządzeń oznacza wydatki. Koszty autorzy wyliczyli na podstawie dostępnych cenników producentów i dystrybutorów elementów oznakowania drogowego i sygnalizacji drogowej. Wyświetlacze przeznaczone dla pieszych i kierujących mają kosztować tyle samo, po 2250 zł. Dla jednego standardowego skrzyżowania czterowlotowego koszty wyglądają następująco: osiem wyświetlaczy dla pieszych – 18 tys zł; cztery wyświetlacze dla kierujących – 9 tys. zł. W sumie koszty wyniosą 27 tys zł.