Śmiercionośne suplementy diety łatwo wprowadzić na rynek

Specjaliści uważają, że nadzór nad środkami odchudzającymi zawierającymi substancje szkodliwe dla zdrowia jest niewystarczający.

Publikacja: 06.12.2013 18:55

Urzędnicy chcą zmienić zasady funkcjonowania aptecznej listy refundacyjnej. Minister ma ją ogłaszać

Urzędnicy chcą zmienić zasady funkcjonowania aptecznej listy refundacyjnej. Minister ma ją ogłaszać co trzy miesiące (teraz jest co dwa)

Foto: www.sxc.hu

Na rynku aptecznym konsumenci bez trudu kupią suplementy diety niebezpieczne dla zdrowia, zwłaszcza produkty wspomagające utratę wagi. Zamiast wyciągów roślinnych mogą zwierać pochodne amfetaminy.

– Te substancje wywołują zaburzenia miesiączkowania, działają bardzo niekorzystnie na układ sercowo-naczyniowy,powodują skoki ciśnienia tętniczego krwi, mogą prowadzić do udaru mózgu lub zawału serca – tłumaczy dr Marcin Zawadzki z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Uczelnia prowadzi badania nad suplementami diety. Zainteresowani mogą sprawdzić, czy nie zawierają trujących środków. Wystarczy, że wyślą suplement pod adres uczelni.

Dr Zawadzki przyznaje, że po analizach wyszło na jaw, że suplementy diety na odchudzanie zawierają niebezpieczne substancje w dużych dawkach, takie jak sibutramina czy fentermina. Jego zdaniem mogą one funkcjonować w obrocie, ponieważ prawo jest bardzo liberalne i nietrudno wprowadzić taki suplement diety na rynek.

Zasady obrotu nimi reguluje ustawa o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Zgodnie z przepisami przedsiębiorca, który chce wprowadzić na rynek suplement, musi o tym poinformować głównego inspektora sanitarnego (GIS). Urząd prowadzi specjalny ich rejestr. Do wniosku zgłoszeniowego zainteresowany dołącza opinię o produkcie zewnętrznej jednostki naukowej. W Polsce jest to najczęściej analiza Instytutu Żywności i Żywienia.

– Te opinie niczego nie wnoszą, wystarczy bowiem analiza jakiejkolwiek placówki naukowej. Zdarzyło się także, że do suplementu przedsiębiorca zagraniczny dołączył opinie placówki naukowej z Izraela przetłumaczoną na język polski – opowiada dr. Zawadzki.

Zalegalizowanie obrotu suplementami diety jest dużo prostsze niż rejestracja leków, którą przeprowadza Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych. Urząd bowiem dokładnie bada skład leków, a postępowanie w nim trwa kilka miesięcy.

Ustawa wskazuje jednocześnie, że sanepid ma obowiązek wszcząć kontrolę, zawsze gdy ma sygnały, że w suplementach diety są substancje stanowiące zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego. Jak podaje Jan Bondar, rzecznik prasowy GIS, w 2012 r. służby skontrolowały 121 na 136 zarejestrowanych wytwórni suplementów diety. Wydały siedem decyzji zakazujących wprowadzania produktów do obrotu.

Tomasz Kaczyński, radca prawny z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, ocenia, że obowiązujące przepisy zapewniają bezpieczeństwo ludziom.

– Inspekcja z urzędu lub na wniosek każdego konsumenta może sprawdzić produkt w każdym czasie – podkreśla mecenas Kaczyński.

Na rynku aptecznym konsumenci bez trudu kupią suplementy diety niebezpieczne dla zdrowia, zwłaszcza produkty wspomagające utratę wagi. Zamiast wyciągów roślinnych mogą zwierać pochodne amfetaminy.

– Te substancje wywołują zaburzenia miesiączkowania, działają bardzo niekorzystnie na układ sercowo-naczyniowy,powodują skoki ciśnienia tętniczego krwi, mogą prowadzić do udaru mózgu lub zawału serca – tłumaczy dr Marcin Zawadzki z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr