W czasach niżu demograficznego uczelnie szukają różnych sposobów, by przyciągnąć studentów. Wabikiem może być otwarcie kierunku lekarskiego. Zamierzają to zrobić zarówno uczelnie niepubliczne, jak i publiczne. Wnioski o zgodę złożyły już do ministra nauki Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego, Wyższa Szkoła Techniczna w Katowicach i Uczelnia Łazarskiego w Warszawie. Dwie ostatnie dostały już jednak negatywną ocenę Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA). O nowy kierunek będą się też starać uniwersytety w Rzeszowie i Zielonej Górze.
Nie ma bazy
– Wnioski dwóch szkół oceniliśmy negatywnie, ponieważ nie wykazały, że zapewnią studentom dostęp do badań naukowych, a tym samym do szpitala klinicznego. Teraz sprawdzamy krakowską akademię – informuje Marek Rocki, przewodniczący PKA.
25 tys. zł kosztuje rok kształcenia studenta medycyny
Dla uczelni niepublicznych może to być bariera nie do pokonania. Taki szpital każą mieć dwa rozporządzenia ministra nauki: w sprawie standardów kształcenia dla kierunków studiów: lekarskiego, lekarsko-dentystycznego, farmacji, pielęgniarstwa i położnictwa, oraz w sprawie warunków prowadzenia studiów na określonym kierunku i poziomie kształcenia. Przepisy wskazują, że uczelnia musi zapewniać odpowiednią infrastrukturę, a studenci medycyny muszą mieć zajęcia praktyczne w szpitalach klinicznych.
W efekcie wszystkie uczelnie medyczne mają swoje szpitale kliniczne. A zdaniem rektorów nie mogą udostępnić ich innym. Zabrania tego ustawa o działalności leczniczej. Dlatego Uniwersytet Warmińsko-Mazurski, który jako jedyna uczelnia typowo niemedyczna już kształci przyszłych lekarzy, prowadzi swój szpital.